25 kwi 2015

Joanna Marat - Jedenaście tysięcy dziewic

To nie jest saga, bo nitka rwie się gdzieś w połowie ściegu i zamiast dumnego pochodu kolejnych pokoleń, spod igły wyskakują same pojedyncze egzemplarze. 
Widocznie jakiś złośliwy krawiec spruł solidne szwy i cała rodzinna materia trzyma się jedynie na fastrygach.  Gizeli, Beli, Erice i Romie przyszło żyć w epoce, której rytm wybijały przemarsze wojsk. Na domiar złego nieomylny duch dziejów przeznaczył im rolę wojennej zdobyczy, najgorszą z możliwych. Anka jest wnuczką jednej z tych kobiet, a z pozostałymi łączą ją więzy, o których nie wie lub nie chce wiedzieć. Z sobie tylko znanych powodów lubi postać świętego Mikołaja, a jeszcze bardziej święty spokój. Mając w pamięci rodzinne piekło, z którego udało jej się wyrwać, próbuje odgrodzić się od świata kloszem w kolorze pruskiego błękitu. Ta barwa o bogatej symbolice przywodzi na myśl zimny Bałtyk, gdzie zatonął pewnej styczniowej nocy 1945 roku MS Wilhelm Gustloff. Wśród sześciu tysięcy ofiar była pierwsza właścicielka willi, w której po latach zamieszkała Anka z mężem. Willa położona przy ulicy Polanki lubi jednak zmieniać właścicielki. Dlatego też Anka będzie musiała się uporać ze stratą o wiele większą niż utrata domu i zaakceptować to, że jej szklanka jest do połowy pusta.


Jedenaście tysięcy dziewic to tytuł, który sugerować może dość trudną problematykę, dlatego rozpoczynając tę lekturę nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać. O autorce też nigdy wcześniej nie słyszałam, więc również na tym polu mogły czekać mnie niespodzianki. Czy decyzja by rozpocząć lekturę o takim tytule była dobrą decyzją?

Powieść z pewnością nie jest jednowątkowa, ponieważ motywów jest tu tak wiele, co bohaterek z którymi się spotykamy. Kilkanaście kobiet połączonych jest ze sobą więzami, z których nawet one same czasem nie zdają sobie sprawy.  Każdy wątek ma w sobie coś wyjątkowego, coś co charakteryzuje kolejną bohaterkę opowieści. Każda z nich jest wyjątkowa, każda jest kobietą pełnowymiarową ze swoimi wadami i zaletami, z problemami, z którymi musi się zmagać w codziennym życiu. Autorka tworząc kolejne postaci wykreowała ogrom bohaterów cechujących się indywidualnością - a trzeba przyznać, że nie jest to łatwe. Czasem kreując jednego bohatera autor ma problem by nadać mu cechy niespotykane, wyróżniające go na tle wielu innych - tutaj natomiast autorka wykazała się nie lada wyobraźnią.

Akcja tego utworu dzieje się już w roku 1945 w Gdańsku, czyli u schyłku II Wojny Światowej. Są to niewątpliwie trudne czasy dla każdego, a szczególnie dla kobiet. Powieść przedstawia Gdańsk w rękach radzieckich żołnierzy. Widzimy bardzo wyraźnie czasy, gdy ta miejscowość powoli stawało się należącym tylko do Polski miastem. Jednak sam Gdańsk jest tłem do tej powieści. Główna uwaga czytelnika skupia się na losach połączonych ze sobą kobiet, widzimy również w jaki sposób toczą się ludzkie losy.

Autorka opowiada całą historię bez zbędnych dodatków, nie stara się ubarwić powieści, ponieważ ta sama w sobie jest na tyle poruszająca, że nie potrzebuje już zbędnych dodatków. Język jest lekki i obrazowy, nie brakuje mu jednak dosadności, która silnie oddziałuje na wyobraźnie czytelnika. Książkę czyta się szybko, pomimo jej dość trudnej tematyki.


Jedenaście tysięcy dziewic to powieść obyczajowa, która przedstawia fakty historyczne w niebanalny sposób. Mogę śmiało polecić utwór Joanny Marat osobom, które nie przepadają za powieścią obyczajową, gdyż ten utwór na pewno zmieni ich dotychczasowe doświadczenia z takimi książkami. Powieść dopracowana jest w każdym szczególe: bohaterowie, tło historyczne i realia życia są na bardzo wysokim poziomie. Książkę czyta się szybko, a czytelnik z trudem odrywa się od niej choćby na chwilę. Zdecydowanie to jedna z lepszych obyczajówek jakie czytałam i wystawiam mocne 5/6, mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z tą autorką, gdyż bardzo chętnie przeczytam inne jej utwory.  


za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka

4 komentarze:

  1. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Wygląda bardzo pięknie, a i wnętrze zapowiada się obiecująco.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tą książkę mam już na swoim czytniki i jestem jej bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że również się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęcająca recenzja.
    Pozdrawiam, bo jestem tu po raz pierwszy.
    Dodałam blog do obserwowanych.
    http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę przeczytać, oj bardzo mnie ciekawi ta lektura!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!