7 cze 2014

"Pakt złodziejki" - Ari Marmell - recenzja

Poznać przeszłość. Zrozumieć siebie.
W jedną noc Adrienne Satti straciła w powodzi krwi wszystko, co kochała. Od tej chwili przestała wieść normalne życie i przemieniwszy się w Złodziejkę, przemierza świat, torując sobie drogę przy pomocy ulubionego rapiera. W ten sposób pojmuje sprawiedliwość. Razem ze swoim bóstwem, Olgunem, próbuje zrozumieć, co i dlaczego stało się dawno temu w jej życiu.
Ceglane ściany i drewniane płoty stanowiły granicę jej świata, pełnego zakurzonych dróg, popękanego bruku, placów, rozklekotanych schodów i drzew. Dla kogoś w jej wieku i jej rozmiarów miasto nie było tylko „dużym miejscem” - było wszystkim, co znała; wszystkim, co miała znać.


Jakoś nie mogłam rozpocząc kolejnej lektury. Natłok obowiążków w pracy i w domu, nie pozwalał mi na chwilę z książką. Ale gdy zaczełam już czytać, ciężko było mi się oderwać od lektury. „Pakt złodziejki” autorstwa Ari Marmell to książka, która opowiada o tym, jak łatwo można z biedaka stać się szlachcicem, ale także mówi o tym jak łatwo z powrotem stoczyć się na samo dno. Ksiązka z jednej strony lekka, z drugiej jednak opowiadająca o trudach życia. Ale może od początku.

Debiutancka powieść Ari Marmell to historia młodej dziewczyny, która nigdy nie miała lekkiego życia. Adrienne jest złodziejką, którą powszechnie zwą Postrzeloną. Od samego początku zastanawiało mnie dlaczego akurat postrzelona. I gdy zaczęłam wgłębiać się w lekturę powoli zaczynałam wszystko rozumieć. Początkowo sądziłam, iż dziewczyna jest niespełna rozumu, gdyż rozmawiała sama ze sobą, jak się okazało byłam w wielkim błędzie, gdyż Adrienne rozmawiała z towarzysze o imieniu Olgun. Adrienne to dziewczyna, która chce być kochana i chce gdzieś należeć. Szuka szcześcia jak każdy inny człowiek. Zamiast szczęścia znajduje Olguna, który staje się dla niej wiernym towarzyszem w niedoli, ale przede wszystkim  przyjacielem. Olgun jest jednym ze starożytnych bóstw. Wiara w niego nie jest powszechna, co więcej, wierzy w niego zaledwie garstka osób. 

Styl w jakim pisze Ari jest prosty i bardzo łatwo przyswajalny dla osoby w każdym wieku. Opisy są barwne i wyraziste, a tło wydarzeń dość często się zmienia, przez co mamy wrażenie jakby akcja nieustannie przeskakiwała z jednego miejsca na kolejne. Retrospekcje na jakie napotykamy się w tym utworze są ciekawym  dopełnieniem historii, z drugiej zaś strony, bez nich czytelnik miałby ogromne trudności ze zrozumieniem całej sytuacji. Autor stworzył nieco odmienny od naszego świat, w którym jednak można znaleźć sporo podobieństw do naszej rzeczywistości. Ari stworzył podstawy tamtejszego świata, takie jak wyznania w różne bóstwa, strukturę społeczeństwa a także  układy między grupami społecznymi, które stanowią niejako prawo obowiązujące w tamtejszej społeczności. Akcja utworu nie zwalnia nawet na chwilę. Czytelnik nie nudzi się utworem, gdyż cały czas coś się dzieje. Zakończenie utworu zaskoczyło mnie, jednak część wydarzeń udało mi się przewidzieć. 

Podsumowując debiutancki utwór Ari Marmella muszę powiedzieć, że autor stworzył kawał dobrej opowieści. W utworze znajdziemy zarówno humor, jak i sytuacje, które mrożą krew w żyłach. Historia z pozoru lekka, pod wierzchnią warstwą skrywa przekaż dla bardziej spostrzegawczego czytelnika. „Pakt złodziejki” opowiada o sile wiary i przyjaźni. To także historia o życiu, które co rusz ma dla nas niespodzianki. Wciągająca historia o środowisku złodzieci, szlachciców, kapłanów i biedoty przeplatająca ich losy. Wytworne bale, piękne suknie i nienaganne maniery przeciwstawione są tu walce o przetrwanie i o prawdę, która nie zawsze jest tak oczywista jak się z początku wydaje. Książka jest świetnym urozmaiceniem wieczoru, wystawiam zasłużone 4/6 i mam nadzieję, że kolejna książka tego autora będzie jeszcze lepszą historią. 


Za książkę dziękuję Fabryce Słów.


Fragment można przeczytać pod linkiem poniżej:


2 komentarze:

  1. Chętnie ją przeczytam. Myślę, że to coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się zdziwiłam, że autorem jest mężczyzna! Chociaż w sumie jak też tak czytam "Pakt...", to styl rzeczywiście nie wyglądał kobiecy ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!