Poprzedza ją żelazisto-mdły odór ran i
śmierci. Naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna butą i nienawiścią, niszczy
wszystko. Niczym ludzkość opętana bratobójczymi walkami w imię kolejnego
czegośtam...
Nad kosmosem Jakutów - na kształt mrocznego
oparu - zawisło widmo z góry przegranej wojny. Straceńczej misji podjąć się
muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniku, pieśniarz-wojownik z zadrą w
sercu, harda półbogini i kościej-tupilak, który miał być bardzo zły... ale nie
umiał.
Po kolejny utwór Mai Lidii
Kossakowskiej sięgnęłam z nadzieją na niezwykłą lekturę, która zapewni mi wiele
emocji. A ponieważ nie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, miałam
mniej więcej pojęcie, czego mogę się po niej spodziewać. Ruda Sfora wywołała we mnie wiele sprzecznych emocji i musiałam
ochłonąć kilka dni, nim zabrałam się do pisania tej recenzji.
Początkowo miałam problem z
wczuciem się w klimat powieści. Utwór czerpie z jakuckich wierzeń
przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Na samym początku było mi bardzo
trudno odnaleźć się w hierarchii społecznej, oraz w więzach łączących
bohaterów.
Autorka przedstawiła swoją wizję
Apokalipsy, która wywołuje strach w czytelniku. Akcja rozgrywa się w
wielu ciekawych i pięknych miejscach. Maja opisuje wygląd zaświatów w bardzo
barwny i obrazowy sposób, a język, jakiego używa, nie stroni od nazw własnych,
które czasem sprawiały mi nieco problemów. Bohaterowie przeżywają wiele
przygód, co pozwala z zainteresowaniem śledzić bieg wydarzeń. Choć początkowo
musiałam się zmuszać, by brnąć dalej, po kilku rozdziałach już z
zainteresowaniem poznawałam dalsze przygody bohaterów. Plusem utworu jest
humor, który pojawia się w najmniej spodziewanych momentach, jednak nie odbiera
powagi sytuacji, np. podczas ważnej bitwy.
Autorka przedstawia nam bogów,
którzy zaczerpnięci są z wierzeń jakuckich oraz obyczaje związane z
w swojej biblioteczce mam książkę z ta okładką. |
Po raz kolejny sięgnęłam po utwór
Mai Lidii Kossakowskiej, polskiej autorki fantastyki – i po raz kolejny muszę
przyznać, że jestem usatysfakcjonowana lekturą, choć moim zdaniem nie jest to
najlepsza książka jaką czytałam – Siewa
Wiatru i Zbieracz Burz bowiem o wiele bardziej przypadły mi do gustu.
Mimo ro Ruda Sfora jest dobrą
książką, która zasługuje na uwagę czytelnika. Czasu przy niej nie uważam za
stracony mimo kilku wad, jakie znalazłam. Oceniając ją, wystawiam ocenę 3+/6,
niemniej mam jeszcze w czytelniczych planach kilka
książek tej autorki i na pewno je przeczytam w najbliższym czasie.
Iwaszka wypiął dumnie pierś.
- Tupilaki wiedzą - oświadczył. - Tupilaki się nie pomyliwują.
Ellej wstał.
- Jednak spróbuję - mruknął. - Na wypadek gdyby tupilaki sie pomyliwały.
jedna z wielu ilustracji jakie można znaleźć w książce |
To jedyna, jak do tej pory książka tej autorki, którą przeczytałam. Może dlatego, że nie mam porównania z innymi dałabym jej trochę wyższą ocenę :) "Rudą sforę" czytało mi się bardzo dobrze, mimo, że jak napisałaś trzeba było trochę czasu by wczuć się w klimat trochę u nas mało znanych wierzeń ludów syberyjskich.
OdpowiedzUsuńto polecam przeczytać inne jej książki, na pewno Ci się spodobają :)
UsuńDużo bardziej podoba mi się ta okładka Twojego domowego egzemplarza :) A co do książki - nie mój klimat niestety. Ostatnio w ogóle mało fantastyki czytam.
OdpowiedzUsuńmi także bardziej podoba się starsza wersja okładki, ma szczególny klimat. Choć pewnie jest grono osób, którym bardziej do gustu przypadła nowa okładka.
Usuń