12 lut 2013

"Królewski wygnaniec" - Fiona McIntosh - recenzja


"Czasami przyjaciele są wrogami, a wrogowie przyjaciółmi" 

Właśnie dzisiaj premierę ma książka wydana przez wydawnictwo Galeria Książki. „Królewski wygnaniec” Fiony McIntosh to niezwykła powieśc, która urzekła mnie swoja prostotą przekazu.
Wiele razy czytaliście zapewne historie o królestwach, które upadały oraz o dziedzicach, którzy nie mieli możliwości zasiąśc na należnym im tronie. Zapewne domyślacie się, że nic Was w takiej historii nie zaskoczy, bo jak wiadomo zawsze kończą się one happy endem. I pewnie macie rację, ale zanim stwierdzicie, że odpuszczacie i tę powieśc chciałabym, żebyście przeczytali tę recenzję.


Ze wschodu nadciągnęła barbarzyńska horda prowadzona przez wodza Loethara... niczym bezlitosna plaga rozlała się po wszystkich królestwach, siejąc zniszczenie pośród tych, którzy niegdyś z niej kpili.
Do zdobycia pozostała już tylko jedna kraina. Najbogatsze i najpotężniejsze królestwo Koalicji Denova – Penraven. Władcy z rodu Valisarów stają w obliczu pewnej śmierci, tyran Loethar pożąda bowiem tego, czym władają tylko oni: legendarnego Uroku Valisarów, daru przekonywania, któremu nie można się oprzeć.
Z pomocą jednego żołnierza królewski syn – ostatnia nadzieja oblężonego miasta – umyka wrogowi. Od teraz przyszłość Penraven spoczywa na barkach tego młodego Valisara, musi on jednak przetrwać wśród bestialstwa i zdrady, by rozwikłać tajemnicę swego dziedzictwa.

Głownym bohaterem jest jeszcze dziecko – Leo – książę, w którym pokładane są nadzieje całego królestwa. Dziedzic Valisarów, o których krążą najróżniejsze legendy. Leonel jest jeszcze młodym chłopcem, którego dnie do tej pory naznaczone były bogactwem i wszelakimi dobrodziejstwami. Książę ma dwóch niezwykle oddanych mu przyjaciół, którzy poświęcili by wszystko by tylko zapewnic mu bezpieczeństwo, byli nimi bliźniacy Gavriel oraz Corbel – synowie legata królewskiego. Rodzina królewska niewiele różnie się od tych, które do tej pory poznaliśmy w innych powieściach. Przesiąknięta intrygami, ale – jak możemy się później przekonac – cechująca się odwagą i niezwykłym oddaniem sobie nawzajem. Jak zawsze znajdzie się w taki otoczeniu zdrajca, którego interesuje tylko i wyłącznie własne dobro. Otoczenie królewskiego rodu jest naprawdę kolorowe – żołnierze, służba, mieszkańcy Penraven – to wszystko sprawia, że w powieści jest wiele wątków pobocznych.

Autorka bardzo dobrze się spisała tworząc uniwersum tego niezwykłego świata. W tym świecie istnieje kilkanaście królestw, a każde z nich posiada własne zwyczaje. Każde królestwo odróżnia się na swój własny sposób, dzięki temu powieśc posiada ciekawe tło wydarzeń. Owe wydarzenia są równie niezwykłe jak pojęcie magii w utworze. Podbój królestwa, i to nie byle jakiego, bo królestwa króte słynie z potęgi, z licznych armii gotowych do ataku – a jednak ulega pod naporem hordy barbarzyńców ze Stepów. Akcja utworu trzyma w napięciu, jednak nie jest to ciągłe napięcie. Bywają chwile, że owe napięcie opada a wtedy czytelnik może odetchnąc, ale to tylko stan chwilowy, gdyż za chwilę znów czytamy powieśc z zapartym tchem obawiając się o życie bohaterów.

Wspomniana magia to tajemniczy Urok Valisarów, który – jak krążą pogłoski – charakteryzuje się niezwykłym darem przekonywania, któremu nie można się oprzec. Jednak tajemnczy dar nie objawia się często, i tak naprawdę nie wiadomo ile w nim prady - a ile kłamstwa, zmyślonego na potrzeby utrzymania władzy. Drugim aspektem magii jaki pojawia się w utworze to temat Obdarowanych, czyli ludzi, którzy posiadają rozmaite talenty jak wnikanie w umysły, przewidywanie przyszłości a nawet wróżenie z krwi. 

„Królewski Wygnaniec” to utwór dla każdego kto lubi dobrą książkę, przy której nie będzie się nudzic i spędzi sympatycznie chłodny wieczór. Jest to przede wszystkim opowieść o sile przyjaźni, odwadze, miłości rodzicielskiej ale i tej łączącej dwójkę ludzi. To także opowieść o barbarzyństwach jakich dopuścił się jeden człowiek i niewyobrażalnej grozie. Polecam każdemu czytelnikowi. Mam nadzieję, że przekonała Was moja recenzja, gdyż książka naprawdę mnie urzekła. Wystawiam 5/6, i czekam na "Krew Tyrana" - drugą cześć cyklu. 

***
Za książkę dziękuję Pani Iwonie oraz wydawnictwu Galeria Książki. 

6 komentarzy:

  1. Książka już mi gdzieś mignęła - zapamiętałam okładkę, która swoją prostotą i delikatnością grafiki przykuła moja uwagę. Mówią, żeby nie sądzić książki po okładce... ale po recenzji i po okładce już chyba można :) Chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę miałam od jakiegoś czasu na oku, i niecierpliwie wyczekiwałam na pierwsze opinie, żeby przekonać się, że czekać na tę powieść rzeczywiście warto. Recenzja bardzo mnie zachęciła, szczególnie wzmianka o różnorodności krain ;)
    Książka kojarzy mi się trochę z twórczością Trudi Canavan (chociaż może wynika to głównie z okładki i wydawnictwa ;)), którą uwielbiam, stąd też mam małe pytanie - czy "Królewski wygnaniec" na zbliżony klimat np. do TCM albo "Trylogii Zdrajcy"? A jeśli tak, to jak wypada proza Fiony McIntosh na tle Canavan? Bardzo chciałabym to wiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Annie. Canavan i McIntosh nie smialabym poriwnywac, ale jezeli juz zadalas takie pytanie to postaram sie odpowiedziec. To calkowicie inne historie. "Krolewski ..." zawiera bardziej brutalniejsze wydarzenia niz znajdziemy w TCM. Obie autorki pisza w sposob lekki i przyjemny dla wyobrazni. Mam nadzieje ze pomoglam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź. Właśnie głównie o tę "lekkość" stylu pisania mi chodziło ;) Brutalniejsze wydarzenia wcale mi nie przeszkadzają, więc pewnie za jakiś czas sięgnę po tę książkę :)

      Usuń
  4. Niestety mnie ta ksiązka nie powaliła. Ale napisze o tym we własnej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi dość ciekawie, więc może się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!