30 wrz 2011

"Księga Wszystkich Dusz.Tom 2" - Deborah Harkness - recenzja

 

Książkę otrzymałam od ParanormalBooks.pl
„Pamiętaj o przeszłości i o tym, że jest przyszłość”
Jest jedno porzekadło, którego staram się trzymać, mając pierwszy raz w ręce książkę. Mówi ono: „Nie oceniaj książki po okładce”. W przypadku „Księgi Wszystkich Dusz. Tajemnica” autorstwa Deborah Harkness, okazuje się ono bardzo przydatne. Na pozór dość prosta okładka, sugerująca banalny romans paranormalny, może nas skutecznie zmylić. Okazuje się bowiem, że lektura wciąga tak bardzo, że strony wręcz uciekają między palcami.
Opis z tyłu książki nie zaciekawił mnie zbytnio, mimo to postanowiłam zagłębić się w opowieść o czarownicach, duchach, wampirach i demonach. Czytając ów opis spodziewałam się tandetnego plagiatu, nieudolnej próby połączenia wszystkich wymienionych tam książek, muszę z wielką radością ogłosić, że byłam w ogromnym błędzie.

Historia o czarownicy zakochanej w wampirze bardzo mi się spodobała i mimo, że nie czytałam pierwszej części tej opowieści, bardzo szybko odnalazłam się w opisywanym świecie. Główną bohaterką jest Diana Bishop, czarownica pochodząca z jednego z najpotężniejszych rodów, mimo świetnego drzewa genealogicznego nie potrafi jednak poradzić sobie ze swoją magią. A wszystko dlatego, że przez śmierć rodziców przestała używać magii, albo raczej: wydawało jej się, że nie korzysta ze swoich magicznych zdolności. Z wykształcenia jest historyczką, którą bardzo interesuje alchemia. Po uszy zakochana w Matthew, 1500 – letnim wampirze, który oczywiście jest nieziemsko przystojny oraz ze względu na swój wiek bardzo potężny. Który wampir oparłby się zaproszeniu przez kobietę do łóżka? Matthew Clairmont to potrafi. Co więcej, dodaje, że mają z Dianą jeszcze czas, że nie muszą się spieszyć. Jak każdy przedstawiciel swojej rasy to miłośnik krwi, dodajmy do tego pedanta jakich mało, zwolennika antyków oraz niezwykłej sławy naukowca. Uwielbia wszelkiego rodzaju wino oraz Ashmole’a 782 – tajemniczą księgę, w której zawarte jest wszystko o czterech rasach zamieszkujących Ziemię: wampirach, demonach, czarownicach i, oczywiście, ludziach. Matt walczy jak lew żeby zdobyć Księgę już od przeszło 150 lat, aż wreszcie trafia na Dianę. Kobieta, jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki, odnajduje stary manuskrypt poszukiwany przez wszystkie istoty paranormalne na świecie. Od tego momentu nasi zakochani muszą uciekać, aby odkryć tajemnicę magii Diany.

Wydawałoby się, że „Księga wszystkich dusz. Tajemnica” to thriller bądź powieść przygodowa. Jest to natomiast mieszanka obu tych gatunków, która wciągnęła mnie tak mocno, że nawet nie zauważyłam, iż to już koniec powieści.

Na podstawie opisu na końcu książki, wydawnictwo informuje nas, że: „Księga wszystkich dusz. Tajemnica” łączy w sobie: miłość wielką i nieziemską „Zmierzchu”, magię „Harrego Pottera”, tajemnicę, nastrój i piękno opowieści „Cienia wiatru” oraz suspens, przygodę i poszukiwanie wielkiego sekretu historii „Kodu Leonarda da Vinci”. Co do wielkiej i nieziemskiej miłości, z pewnością nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia jak w wielu czytanych przeze mnie dotąd książkach. Tutaj mamy świetnie wprowadzony wątek stopniowego zakochiwania się w kimś, kto powinien być naszym największym wrogiem. Oczywiście ogromny plus dla pani Harkness.

Dużym minusem są dla mnie naukowe opisy. Może niektórych zainteresuje biochemia lub obszerne opisy badań DNA, ale do mnie to nie przemawia. Następną dość sporą wadą jest słaba kreacja postaci drugoplanowych. Matthew i Diana przysłaniają całe tło ciekawych postaci. Przykładem jest Ysabeau – „matka” wampira. Wspaniała osoba, mimo iż według niektórych jest złą do szpiku kości rasistką. Postać ta wreszcie pokazuje, jakie są wampiry. Szczerze mówiąc bardzo ją polubiłam, mimo to, że czasem wręcz okrutnie traktowała Dianę.

Prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie: historyk nauki, amator alchemii, romantyk. Jednak fani Dana Browna zawiodą się. Według mnie nie ma w powieści prawie żadnych związków z „Kodem Leonarda da Vinci” prócz wzmianek o rycerzach zakonu Templariuszy.

Język jest dość prosty, chociaż spotkamy wiele zwrotów z łaciny czy francuskiego. Mimo to książkę czyta się naprawdę szybko, zapoznanie się z prawie 450-cio stronicową lekturą zajęło mi zaledwie dwa dni, a gdy przeczytałam już ostatnie słowa, byłam wręcz w szoku, że to już koniec, a ja chcę jeszcze. Nie zauważyłam literówek a tekst jest czytelny, co oczywiście działa na plus. Choć okładka nie zrobiła na mnie większego wrażenia, spodobały mi się róże przy każdym rozdziale. Pragnę dodać, że w powieści można znaleźć wiele ciekawych cytatów, które zresztą namiętne zaznaczałam.

Podsumowując, mogę stwierdzić, że lektura bardzo mi się spodobała. Mimo kilku niedociągnięć, które nie kłują w oczy, „Księga Wszystkich Dusz. Tajemnica” jest miłym sposobem na spędzenie deszczowych dni. Szczerze polecam osobom, które chcą poczytać coś ambitniejszego niż „Zmierzch”. Moja ocena to mocna 4+/6. Mam ogromną nadzieję, że powstanie 3 część przygód Diany i Matthew, z pewnością ją przeczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!