7 lip 2014

"Miecz Radogosta. Czarnoksiężnik" - Juraj Cervenak - recenzja

Na „Miecz Radogosta” kazano mi długo czekać – od premiery pierwszego tomu minęły już prawie dwa lata – więc gdy tylko książka do mnie dotarła, od razu zabrałam się za jej czytanie. Lekturę pochłonęłam w zaledwie jeden wieczór, jednak nie potrafiłam od razu napisać opinii na jej temat. Problemem nie było to, że po lekturze byłam zawiedziona, wręcz przeciwnie – „Miecz Radogosta” to książka, o której mogę powiedzieć ‘podoba mi się’.


Rogan powrócił z królestwa zmarłych, aby w świecie śmiertelników walczyć z biesami i siłami ciemności. Jako potomek czarnoksiężników z Góry Dzika musi jednak najpierw wydrzeć święty Krwawy Ogień z pazurów złowieszczych służalców Białoboga. Nie będzie to możliwe bez pamiątki rodowej - miecza wojennego, należącego niegdyś do boga Radogosta. Poszukiwania prastarego oręża zawiodą go daleko na zachód, gdzie plemię Czechów jest zagrożone przez plemię Łuczan dowodzonego przez demonicznego księcia Włościsława. Czarnoksiężnik i jego drużyna, wiedźma Mirena oraz przywódca wilczej sfory z zaświatów - Gorywałd, muszą stawić czoła nie tylko własnym nieprzyjaciołom, ale wciągnięci zostaną także w wir wojny, która zatrzęsie w posadach tronem książąt przemyślidowskich.

Gdy rozpoczynałam ponownie swoją przygodę z bohaterami serii „Czarnoksiężnika” miałam niewielkie problemy z odnalezieniem się w fabule. Pewnie było o spowodowane długą przerwą pomiędzy kolejnymi tomami. Jednak ku mej radości z każdą kolejną stroną było coraz lepiej. Bez trudu przypomniałam sobie, jakież to przygody spotkały Rogana i jakie były okoliczności, które doprowadziły do zjednania trójki przedziwnych postaci – wiedźmy, czarnoksiężnika i przywódcy wilków z zaświatów.

Autor próbuje w przystępny sposób przybliżyć młodzieży mitologię i podania słowiańskie. Każdy z nas chyba zna – gorzej lub lepiej – mitologię grecką, egipską czy chociażby rzymską. Niestety podania słowiańskie są trochę zaniedbywane na lekcjach historii, czy języka polskiego. Również i my – Słowianie – mamy piękną mitologię, podania przekazywanie wielokrotnie tylko ustnie, nie udokumentowane, ale niestety niewiele jest osób, które mają pojęcie o tym, kto występuje w słowiańskiej mitologii. Pozostaje tylko wiara w to, że autorzy z czasem będą częściej korzystać z tych podań i w dostępny sposób przekazywać je dalej.

Tak, jak w przypadku tomu poprzedniego, nie brakuje tutaj charyzmatycznych postaci. Już sama trójka głównych bohaterów dostarcza nam wiele atrakcji i wrażeń, a gdy dodamy jeszcze postacie drugoplanowe, z opowieści robi się niezwykłe widowisko. Styl autora również nie odstaje od tego, co zastaliśmy we „Władcy Wilków” – przystępny język, choć być może nieco bardziej wymagający niż w przeciętnej książce dla młodzieży, nadaje całości odpowiedniego klimatu. Sceneria jakże nam bliska, ponieważ tereny teraźniejszych Czech, Słowacji a nawet Polski sprawia, że nietrudno poczuć bliskość bohaterów.


Dla lubiących nieco mocniejsze i krwawe akcenty również znajdzie się małe co nieco. Krwawe opisy walk są tutaj naprawdę dobrze skonstruowane. Czytelnik praktycznie do ostatniej chwili nie wie, co wydarzy się w efekcie końcowym. Polecam utwór osobom, które cenią sobie spuściznę słowiańską oraz tym, którzy pragną poznać niewielką jej część. Jeśli jednak nie czytaliście „Władcy Wilków”, radzę nadrobić zaległości przed lekturą „Miecza Radogosta” ponieważ bez tej wiedzy będzie Was bardzo trudno odnaleźć się w akcji. Niemniej ja z pewnością nie raz jeszcze wrócę do tej historii, a możliwe że będzie mi dane poznać kolejne losy Rogana. Tymczasem „Miecz Radogosta” oceniam na zasłużone 5,5/6. 




recenzja tomu pierwszego:

1 komentarz:

  1. Widzę, że mamy podobne wrażenia. Niemniej uważam, że część pierwsza była lepsza - a może dwa lata temu ja po prostu bardziej lubiłam takie książki :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!