24 cze 2013

"W Mroku Tajemnic" - Chris Tvedt - recenzja

Mikael Brenne dowiaduje się o tragicznej śmierci kolegi po fachu. Policja obstaje
przy samobójstwie, ale Brenne postanawia bliżej przyjrzeć się tej sprawie. Z czasem
zyskuje pewność, że nie tylko śmierć Bjørna Grovena wymaga wyjaśnienia, jego
śledztwo utyka jednak w martwym punkcie. Mikael czuje, że błądzi po omacku,
a mimo to nie może się już zatrzymać. Tym razem stawką w grze jest nie tylko jego
reputacja, lecz także życie ludzi, na których mu zależy. 

Szczerze przyznam, że nie czytałam poprzednich części tej serii. Korzystając z niezwykłej okazji postanowiłam sięgnąć po kryminał, choć do tej pory nie był to mój ulubiony nurt w literaturze. Czasem trzeba po prostu dojrzeć do takich utworów i u mnie właśnie to jest chyba ten czas, by poszerzyć swoje horyzonty. 

Mikael to człowiek po przejściach, próbujący poradzić sobie z depresją, a do tego musi poukładać na nowo swoje życie zawodowe i prywatne - to wiele jak dla jednej osoby, na dodatek wszystko dzieje się w bardzo krótkich odstępach czasu. Nic dziwnego, że nie od razu wszystko idzie po myśli Mikaela. Jednak z czasem jest coraz lepiej. Do pomocy ma uroczą asystentkę Synne, która bardzo poważnie traktuje swoje obowiązki. Razem próbują poradzić sobie ze spotykającymi ich problemami. A nie wszystkie przeszkody, jakie stawia im życie są łatwe do przeskoczenia, są też takie, których nie da się tak po prostu ominąć. Długa i pełna niespodzianek droga przed nimi. Autor pokazał jak Mikael stara się poradzić sobie sam ze sobą i  jak zmaga się ze swoimi demonami. 

Choć nie czytałam wcześniejszych części serii nie miałam wielkiego problemu, by połapać się w toczących się wydarzeniach. I choć fabuła nie była dla mnie zaskakująca, bardzo mnie zainteresowała. I mimo tego, że to mój pierwszy kryminał „na poważnie”, nie czułam się zagubiona, czy też zdezorientowana. Bardzo szybko odnalazłam się w sytuacji. Akcja nie była nużąca, wydarzenia rozgrywały się w takim dosyć znośnym tempie – czasami szybciej a czasami nieco wolniej. I choć udało mi się przewidzieć niektóre wydarzenia, wiele innych pozostawało dla mnie zagadką  - co uczyniło ten utwór bardzo interesującym. Autor pisze językiem łatwym do przyswojenia i prostym w odbiorze. Książkę czyta się niezwykle szybko, nawet nie wiem kiedy, a już dotarłam do ostatnich stron. Chris nie tworzy nadmiernie przerysowanych postaci, bardzo realnie ukazuje głównego bohatera, który jest niezwykłym adwokatem, ale niczym szczególnym nie wyróżnia się w życiu prywatnym. 

Nie potrafię powiedzieć czy to kryminał wysokich lotów, czy też nie. Nie mogę też do niczego innego go porównać. Jedyne co mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, to fakt iż książka jest świetną lekturą dla osoby oczekującej zagadek, które umilą wolny czas. Dla mnie lektura była niezwykłym przeżyciem, które z pewnością będę pamiętać jeszcze długo. Chris przekonał mnie do tego, bym trzymała się nowo obranych torów i czytała więcej kryminałów.  Książka otrzymuje ode mnie zasłużone 4.5/6, a to z racji tego, że niestety czegoś mi w niej brakowało. Być może to dlatego, że dopiero rozpoczynam swoją przygodę z kryminałem i prawdopodobnie nie potrafię jeszcze do końca docenić wysiłków autora. Niemniej zachęcam każdego poznania jego utworów. Ja z pewnością będę chciała nadrobić zaległości. 


Za egzemlarz dziękuję KOSTNICY


2 komentarze:

  1. Ostatni nic innego nie czytam, tylko kryminały. Niestety z każdą książką mój apetyt rośnie, a o dobry kryminał nie jest łatwo. W Mroku Tajemnic na pewno się skuszę kiedyś.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi całkiem nieźle. Tylko ten tytuł..kiedyś to moze było chwytliwe. Jednak nie należy oceniać książki po tytule, więc chętnie po nią sięgnę.:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!