21 cze 2013

"Most Marzeń" - Anne Bishop - recenzja

Efemera to dziwna i magiczna kraina. Składa się z krajobrazów połączonych jedynie mostami, które często przenoszą ludzi w miejsca, gdzie naprawdę przynależą, zamiast w te, w które chcą się udać.
Kiedy Gloriannie Belladonnie, utrzymującej Efemerę w równowadze, zaczynają zagrażać czarownicy, jej brat Lee postanawia poświęcić się dla jej dobra. W efekcie, pozbawiony wzroku, trafia do azylu dla umysłowo chorych w Mieście Wizji – daleko od swoich rodzinnych części świata.
Tymczasem w Wizji pojawia się Mrok, którego natury nie potrafią zgłębić nawet szamani opiekujący się miastem i jego mieszkańcami. Danyal, jeden z nich, zostaje mianowany strażnikiem Azylu. Ponieważ jego serce tęskni za czymś nieznanym, intrygują go opowieści Lee o mostowych, krajobrazczyniach i czarownikach. Z pomocą Zhahar – pracownicy Azylu, która ukrywa własne mroczne sekrety – Lee stopniowo odzyskuje wzrok, jego opowieści zaś nabierają potężnej mocy, pozwalając Danyalowi i Zhahar poznać świat skrajnie odmienny od wszystkiego, co dotąd znali.
By przepędzić z Miasta Wizji niebezpieczeństwo, Danyal, Lee i Zhahar będą musieli odkryć, kim są naprawdę… i jak niebezpieczni potrafią być.



I znów dałam się zabrać Anne Bishop w podróż po niezwykłym świecie Efemery. Ci, którzy mnie znają lepiej, doskonale wiedzą, iż czuję do tej autorki ogromną sympatię i wprost uwielbiam jej książki. Postaram się być bezstronna w tej recenzji, jednak niczego nie obiecuję, gdyż ciężko znaleźć wady tam, gdzie po prostu ich nie ma.


Efemera, dzikie dziecko – to magiczna kraina, która poza tym, że składa się z krajobrazów połączonych mostami, na dodatek potrafi w dziwny czasem sposób okazywać swoje emocje (tak, emocje! Ta kraina czuje, myśli, może rozmawiać – choć robi to tylko w kilkoma osobami -  i co najlepsze potrafi podejmować decyzje). Zresztą, ten kto czytał wcześniejsze tomy, wie o czym mówię. Jeśli natomiast nie czytałeś „Belladonny” lub „Sebastiana” koniecznie nadrób zaległości.

Kilka słów o bohaterach? Nie da się opisać ich w kilku słowach, bo gdy napiszę, że są realni, cudownie wykreowani, łączą w sobie cechy dobre i złe – to nie odda to – cudowności tych osób. Najważniejsze jest to, że nie sposób ich nie polubić. To jak wykreowała ich Anne jest dowodem, iż da się stworzyć postacie trójwymiarowe, pełne charyzmy, wyraziste i niezwykle realistyczne. Bohaterowie mają swoje problemy i muszą sobie z nimi poradzić – tak, jak my w naszym codziennym życiu, choć ich problemy są czasem nieco bardziej wyszukane, ale innym razem są naprawdę trywialne. Każdy z bohaterów ma inny charakter, każdy wyróżnia się innymi talentami. Oprócz osób, które już znamy, poznajemy m.in. triady, istoty które zaintrygowały mnie swoją złożonością ale i różnicami pomiędzy aspektami.


"Łatwiej znaleźć zioło na grządce, niż krążąc w ciemności po nieznanym terenie."

Styl autorki jest na wysokim poziomie. Kto czytałby chociaż serię „Czarnych Kamieni” wie o czym mowa. Dla tych mniej poinformowanych powiem, że jest urzekający. Autorka pisze tak lekko o miejscu takim jak Gniazdo Rozpusty – a wierzcie mi, nazwa jest idealnie dobrana do miejsca – tak swobodnie wyraża się na temat Mroku, jak i Światła, że czytelnik sam zaczyna się zastanawiać jak to jest możliwe. 

"Każdy żyje w murach zbudowanych przez własne serce. Ale większość ludzi nie ma tej świadomości, więc nie są też świadomi granic - tego, że niektóre rzeczy, bez względu na to, jak bardzo kochane, mogą stać się nieosiągalne" 


Za książkę dziękuję ParanormalBooks.pl oraz wydawnictwu Initium

w przygotowaniu "Głos" 
EDIT: a jednak ma być wersja papierowa!!!
<3. 

5 komentarzy:

  1. Niestety ale to akurat nie dla mnie powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki Anne Bishop :D Z tą trylogią nie miałam co prawda jeszcze przyjemności, ale mam ją na półce, więc mam nadzieję, że szybko to nadrobię.

    Co do "Głosu" to wydawnictwo postanowiło jednak wydać go w formie papierowej (w odpowiedzi na gorące prośby czytelników :D). Co więcej, będzie można zapoznać się w nim także z dwoma pierwszymi rozdziałami książki otwierającej kolejną serię tejże autorki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za info, jakoś ominęła mnie ta informacja :)

      Usuń
  3. A mnie właśnie zakończenie rozczarowało. Zaczęło się super zwłaszcza z porwaniem Lee i przeniesieniem akcji do Azylu, potem ciekawy zwrot z triadami, a potem coś jakby zaczęło zgrzytać. Zabrakło mi konkretnego rozstrzygnięcia, zarówno historii Zhahar i jej sióstr, jak i pokonania Mroku w Triadnei. Zupełnie jakby miała być kolejna część, choć przecież wiadomo, że to trylogia. Może "Głos" coś dopowie lub wyjaśni? Zobaczymy.
    Moja recenzja być może dziś. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!