26 lip 2013

"Szwed, który zniknął" - Robert Karjel - recenzja


Agent szwedzkiej Policji Bezpieczeństwa, Ernst Grip, otrzymuje od przełożonych polecenie wyjazdu do USA. Na miejscu dowiaduje się, że FBI potrzebuje jego pomocy w przesłuchaniu uporczywie milczącego, podejrzanego o terrozyzm więźnia, o którym Amerykanie sądzą, że jest Szwedem. Wkrótce staje się jasne, że Amerykanów nie mniej niż milczący więzień interesuje sam Grip, który ma w swojej przeszłości epizody nienadające się do wydobycia na światło dzienne.
Pętla zaczyna się zaciskać.

Robert Karjel – autor czterech znakomitych sensacyjnych powieści – wie, o czym pisze. Jest podpułkownikiem w siłach powietrznych, pilotem helikoptera. Jako jedyny szwedzki wojskowy odbył przeszkolenie w amerykańskiej piechocie morskiej i pilotował amerykańskie śmigłowce szturmowe. Wiosną 2010 był odkomenderowany do Zatoki Adeńskiej, gdzie dowodził dywizjonem helikopterów zwalczających somalijskich piratów.


Przyznam szczerze, że thiller, czy też sensacja nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim. Niemniej jednak czas najwyższy spróbować i tego. Początkowo nie było mi łatwo odnaleźć się w lekturze jednak z każdą kolejną stroną szło mi coraz lepiej i po skończonej lekturze stwierdziłam, że to była naprawdę dobra książka. 

Spróbuję krótko przedstawić sylwetkę autora. Robert Karjel jest autorem już czterech powieści sensacyjnych, ta jest piąta - o czym nie miałam zielonego pojęcia - przygody z jakimi zmagają się jego bohaterowie zna bardzo dobrze, ponieważ jest podpułkownikiem w siłach powietrznych. Szolony w amerykańskiej piechocie wie o czym pisze. Zresztą bardzo dobrze widać to w utworze. 

"Szwed, który zniknął" to powieść, która nie jest lekka, choć każdy może po nią sięgnąć. To utwór, który przepełniony jest niewiadomymi. Sam tytul wskazuje już na jedną z zagadek. W utworze spotkamy z pewnością podwójnych agentów, terroryzm, ludzi bez tożsamości a do tego motorem napędowym wszystkiego będą pieniądze i władza. Wróce może do pojęcia terroryzmu w literaturze. Z tego co się dowiadywałam, wielokrotnie pojawiał się on już w literaturze. Zresztą jest to pojęcie, które ostatnio bardzo często pojawiało się w mediach. Powstało wiele definicji terroryzmu, w których pisarze mogą wybierać do woli. Mówi się nawet, że wiek XX jest epoką terroryzmu, i choćby z tego powodu w literaturze będzie pojawiać się coraz więcej pozycji powiązanych w ten czy inny sposób z tym pojęciem. W tej powieści terroryzm ujęty jest w ciekawy sposób. 

Autor pisze w sposób zrozumiały, jednak nie jest to lektura dla każdego. To lektura, która wymaga od nas całej uwagi. Interesujący sposób przedstawienia problemu w tym utworze sprawia, że lektura wciąga czytelnika na kilka godzin i mało co może oderwać od utworu. Powieść trzyma czytelnika w napięciu praktycznie do samego końca. Autor pokazuje jakim krajem może być Szwecja, a przynajmniej ta jej strona, która nie jest znana normalnemu obywatelowi czy też turyście. Polecam gorąco każdeu, kto ma ochotę spróbować czegoś nowego. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Panu Maciejowi. 

2 komentarze:

  1. Hmm...nie, nie to raczej nie są moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie, niezbyt często czytam kryminały, ale czasem mam ochotę, a ten wyjatowo mnie przekonuje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!