24 lis 2014

"Rogi" - Joe Hill - recenzja


Nie ma chyba wśród nas osoby, której nie zdarzyłoby się mocno poimprezować. Czasem następnego dnia o swoich nocnych wyczynach dowiadujemy się od znajomych, gdyż sami niestety z tego wieczoru niewiele pamiętamy (o ile w ogóle coś pamiętamy). W takiej sytuacji poznajemy Iga, który budzi się z ogromnym bólem głowy. Myślisz sobie, przecież to zwykły kac. Otóż niekoniecznie. Iga boli głowa, bo ... wyrosły mu rogi. Takie prawdziwe rogi, które wyrastają niektórym zwierzętom. Tak rozpoczynająca sie lektura zapowiada ciekawą opowieść. Czy moje oczekiwania co do tej historii zostały zaspokojone? 


Ignatius Perrish budzi się pewnego ranka kompletnie skacowany. Jest pewien, że w nocy narobił głupstw, ale nic nie pamięta. W lustrze zauważa z przerażeniem, że wyrosły mu rogi… Zdezorientowany idzie do lekarza. Dostrzega też inną prawidłowość: wszyscy zaczynają mówić mu, co myślą. Bez ogródek, tak jakby nie mogli się powstrzymać. Kiedy Ig dotyka skóry innego człowieka, poznaje jego myśli, wspomnienia, widzi przeszłość. Rok wcześniej zgwałcono i brutalnie zamordowano jego dziewczynę i właśnie to wydarzenie doprowadziło Ignatiusa na skraj załamania nerwowego. Czy nowe zdolności pomogą mu wrócić do równowagi i odkryć, kto jest winien śmierci ukochanej?

Joe Hill stworzył bardzo ciekawą opowieść, ale nie mogło być inaczej, gdy ma się za ojca Stephena Kinga. Joe stara się zapracować na własne nazwisko, a nie być tylko ciągle kojarzonym poprzez sławnego rodziciela. Niemniej tym, co łączy utwory tych dwóch panów są z pewnością retrospekcje w ich utworach, a także oryginalność fabuły. Co odróżnia tych dwóch autorów? Z pewnością język bohaterów – u Hilla zwracają się oni znacznie dosadniej niż u Kinga. Kolejną rzeczą jest gawędziarski styl, jakim czaruje nas King.  U Joe niestety tego nie ma. I choć gatunek w jakim tworzą ci dwaj panowie jest ten sam, wykonanie doskonale pokazuje różnice między nimi. Moim zdaniem działa to na plus. Nie chodzi o to, by ponownie czytać  "odgrzewane kotlety", lecz aby odkrywać innowacyjne rozwiązania. 

Na początku utworu wiele się dzieje, ale akcja zwalnia swoje tempo, gdy bohater wraca do swojej przeszłości. Niestety jak dla mnie akcja zwolniła zbyt mocno, nieco mnie to zniechęciło, ale jednak postanowiłam przeczytać książkę do końca.  Język utworu jest dość bezpośredni, przystępny dla czytelnika praktycznie w każdym przedziale wiekowym. Bohaterowie wyrażają się w sposób naturalny i swobodny. 

Podsumowując lekturę "Rogów" mogę powiedzieć, że książka jest ciekawa i interesująca. Historia pokazuje, jak czasem mogą potoczyć się losy człowieka, opowiada historię pełną miłości, zazdrości, żądzy zemsty. Można doszukać się w niej nawet odrobiny szaleństwa. To wszystko przeplata się ze sobą, tworząc feerię barw, która w życiu każdego z nas ma inne odcienie. Mimo pewnych minusów uważam utwór za ciekawy, choć zdecydowanie dla mniej wybrednego czytelnika.  Książkę czyta się szybko, a ze względu na specyficzny klimat, trzyma czytelnika w powoli narastającym napięciu. Joe Hill jest na dobrej drodze do tworzenia dzieł pokroju ojca – być może kiedyś syn dorówna ojcu. Książkę oceniam na mocne 4/6 i sądzę, że sięgnę jeszcze kiedyś po utwory Pana Hilla, bo ciekawi mnie, jak rozwijać się będzie jego warsztat. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka

2 komentarze:

  1. Oo nawet nie wiedziałam, że książka jest, bo słyszałam tylko o filmie :) Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja książkę przeczytałem już jakiś czas temu i bardzo mi się podobała, czego zresztą dałem wyraz w recenzji na Stacji :) Stosunkowo powolna akcja wcale mnie nie irytowała, wręcz przeciwnie, to tylko podbudowywało klimat. Polecam też NOS4A2, jest jeszcze lepsze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!