18 lip 2016

Niewinna Krew - James Rollins & Rebecca Cantrell

Druga, po „Ewangelii krwi”, część cyklu Zakon sangwinistów, pisanego wspólnie z Rebeccą Cantrell. Fabuła serii łączy elementy nauki, mitologii i religii z wartką akcją. Słowo "cud" zyskuje tu nowe znaczenie, a walka dobra ze złem jest znacznie bardziej skomplikowanym przedsięwzięciem, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Archeolożka Erin Granger ponownie sprzymierza siły z zakonem Sangwinistów, żeby odnaleźć i ochronić chłopca, któremu proroctwo Ewalgelii Krwi przypisuje niewinną krew i anielskie ciało. Musi się spieszyć, bo tajemniczy i okrutny wróg za wszelką cenę chce wykorzystać dziecko do własnych niecnych celów.
By wypełnić swą misję, Erin i jej towarzysze odbędą podróż przez stulecia do najdalszych zakątków świata i do samych bram piekieł.

Kolejny raz sięgam po książkę napisaną przez Jamesa Rollinsa i, choć tym razem jest współautorem wraz z Rebeccą Cantrell, znów zatraciłam się w lekturze. Twórczość Rollinsa nie jest mi obca i jak do tej pory nie zawiodłam się na autorze, toteż chętnie sięgam po książki na których widnieje jego nazwisko.

Po raz kolejny się nie zawiodłam, lektura Niewinnej Krwii sprawiła, że nie mogłam się oderwać od lektury do ostatniej strony. Choć nie dane było mi jeszcze poznać tomu pierwszego – Ewangelii Krwii – to postanowiłam zaryzykować lekturę. Opłaciło się. Choć kilka wątków było dla mnie tajemniczych to dość szybko odnalazłam się w lekturze.

Bohaterowie jak zwykle są barwni i wyraziści. Czytelnik z łatwością poczuje do nich sympatię i nawet czarny charakter, który z pozoru jest zły do szpiku kości, może zyskać naszą sympatię. Mnogość postaci sprawia, że lektura bogata jest w wiele wątków, które splatają się ze sobą. Czytelnik wyraźnie może odczytywać emocje jakie targają bohaterami i wraz z nimi odczuwać lęk, radość, smutek czy też ulgę. Nie brak chwil w których wstrzymujemy oddech w obawie o losy naszych ulubionych postaci.

Autorzy narzucili akcji dość żwawe tempo, przez co czytelnik nie ma szans na doświadczenie nudy. Co ciekawe autor postanowił wprowadzić motyw wampirów do utworów, ale ci którzy czytali Ewangelię Krwii doskonale o tym już wiedzą. Na początku podchodziłam dość sceptycznie do tego motywu, jednak z czasem stwierdziłam, że wampiry Rollinsa i Cantrell różnią się nieco o tych, które już znam. Jeśli więc nie lubisz wątku wampirycznego, to wydaje mi się, że powinieneś, Drogi Czytelniku, poznać wersje tych dwóch autorów. Z pewnością maja nieco inne spojrzenie niż znasz.

Fabuła jest naprawdę porywająca. Wielowątkowość sprawia, że lekturę czyta się szybko i z zapartym tchem, a przez to czytelnik nie zauważa umykających między palcami stron. A poznając zakończenie, wiem że sięgne po kolejny tom cyklu Zakonu Sangwinistów, ponieważ jestem pod wielkim wrażeniem stylu i pomysłowości tej dwójki autorów.


Niewinna Krew porwała mnie w swe objęcia z prędkością światła. Całkowicie zatraciłam się w tej powieści i żałuję tylko, że tak szybko skończyłam ją czytać. Styl i język Rollinsa sprawia, że każda jego książkę czyta się szybko , a kobieca ręka Cantrell dodaje lekkości całej lekturze. Szybko musze nadrobić zaległości i przeczytać Ewangelię Krwi, i z wielką niecierpliwością wyczekiwać kolejnego tomu cyklu. Wiem, że niejednokrotnie powrócę jeszcze do tej lektury ponieważ łączy ona w sobie motywy religii chrześcijańskiej z motywami wampirycznymi, a do tego szczypta nieuchronnie nadchodzącego końca świata, mieszanka iście wybuchowa. Oceniam na 6/6 i polecam każdemu kto lubi poznawać nowe, niespotykane wersje bardzo dobrze znanych nam historii. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros!

1 komentarz:

  1. Właśnie skończyłam czytać i z niecierpliwością czekam na następną część:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!