„Łzy Mai” autorstwa Martyny Raduchowskiej to
cyberpunkowa historia, która pozostawia czytelnika wbitego mocno w fotel.
Ponieważ miałam już przyjemność książki tej autorki, wiedziałam mniej więcej czego
spodziewać się jeśli chodzi o styl i język. Niemniej nie do końca byłam
przygotowana na to co znalazłam na kartach powieści.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę są wyraziści i
charyzmatyczni. Główny bohater Jared Quinn nie przepada za wszechobecną technologią.
Jego poglądy są dla mnie bardzo zrozumiałe, ponieważ w książce widzimy jedynie
wizję możliwej przyszłości, ale patrząc już teraz na postęp technologiczny jest
ona całkiem prawdopodobna. Może przyjść taki dzień, że tak zatracimy się w
cyberświecie, że zapomnimy o istocie człowieczeństwa.
Styl autorki to zdecydowanie zaskoczenie. W
poprzednich powieściach jakie miałam okazje poznać Raduchowska miała bardzo
poprawne pióro i książki czytało się przyjemnie i szybko. Tutaj jednak widać,
że autorka cały czas się rozwija, a wraz z nią jej warsztat. „Łzy Mai” to
ogromna praca i trud włożony w kreację całego uniwersum. Autorka nie oszczędzała
się i stworzyła bardzo skomplikowany świat, który rządzi się swoimi prawami,
omijając przy tym utarte schematy.
Książkę czyta się świetnie, fabuła jest ciekawa i nie
brakuje dynamicznej akcji. Świat w którym to technologia jest motorem napędowym
dla całego społeczeństwa, spychając tym samym człowieka na drugi plan i
niezwykle barwny. Autorka włożyła wiele trudu w powieść co bezsprzecznie widać.
Takie książki jak ta czyta się z wielką przyjemnością.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Uroboros
Ta książka była fenomenalna! Już nie mogę doczekać się kontynuacji!
OdpowiedzUsuń