Książka przyciągnęła mnie swoim tytułem. Jako, że od zawsze lubiłam
fantastykę, to wiedziałam że nie mogę przepuścić okazji by tą książkę
przeczytać. Z autorem spotykam się po raz pierwszy, nie miałam czasu szukać na
jego temat informacji w sieci, przez co kompletnie nie wiedziałam czego się
spodziewać.
Wielki plus dla wydawnictwa za to, że miałam możliwość przeczytania od razu
dwóch części cyklu. Jak się okazało „Trucicielka królowej” wciągnęła mnie
bardzo szybko i po skończeniu tomu pierwszego bez zastanowienia zabrałam się za
lekturę części drugiej „Córka Złodzieja”.
Bohaterowie powieści są barwni i pełni charyzmy. Nie brakuje im dynamiki,
która dodatkowo podnosi wartość tych osobowości. Pomysł autora by jako jednym z
bohaterów pierwszoplanowych był ośmioletni chłopiec jest dość
zaskakujący. Dodatkowo zadziwia to dlatego, że ów młodzieniec szybko zaczyna
pojmować zasady rządzące na dworach, wszak nie jeden dorosły i doświadczony
dworzanin może sobie z tym nie poradzić. Owen, bo tak ma na imię, potrafi
wykorzystać wartość tajemnic, chociaż na początku nie jest tym który rozdaje
karty, to radzi sobie nader dobrze. Owen poznaje Elysabeth, zaprzyjaźnia się z
nią i dwójka powoli staje się nierozłączna. Razem spędzają Chile pełne radości
smutku, razem także pakują się w kłopoty. Elysabeth to postać, od której bije
światło dobroci, jest bardzo szczerą
dziewczynką, czym zyskała sobie moją sympatię.
To właśnie perypetie tej dwójki są motorem napędowym dla całej fabuły
książki. Niemniej jednak podczas lektury powieści czytelnik wyraźnie dostrzega
wszystko to co dzieje się na zamku. Plusem tej powieści jest to, że nie można
jednoznacznie określić postaci dobrych i złych. Wszystko zależy od sytuacji i
punktu widzenia, dzięki temu powieść za każdym razem może być odbierana
inaczej, a każdy czytający będzie inaczej postrzegał wymowę utworu.
Autor stworzył na średniowiecznych realiach, co ciekawe sporo tego co
znajdziemy na kartach powieści inspirowane jest prawdziwymi wydarzeniami. Nie
brakuje tu sporej dawki magii, intryg, dworskich gierek. Jeff Wheler wyraźnie
dopracował każdy szczegół powieści, widać że średniowieczne legendy nie są mu
obce, ponieważ czerpie z nich sporo pomysłów.
„Trucicielka królowej” i „Córka Złodzieja” to świetne powieści dla każdego
fana fantastyki. Mnóstwo tajemnic wzmaga chęć poznawania kolejnych rozdziałów,
a bohaterowie staja się nam bardzo bliscy dzięki ich charyzmie. Nie brakuje
tutaj zwrotów akcji, które dodatkowo napędzają całość. Już nie mogę się
doczekać kiedy sięgnę po kolejne książki serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!