26 lut 2013

"Dni krwi i światła gwiazd" - Laini Taylor - recenzja

Dawno, dawno temu anioł i diablica zakochali się w sobie. Nie skończyło się to dobrze.
Bo ośmielili się marzyć o świecie bez wojny i rozlewu krwi.
Ale to nie był ich świat…
Na całym świecie muzea historii naturalnej donoszą o tajemniczych włamaniach.
Uskrzydlone armie przekraczają portal dzielący ich świat od naszego.
Odwieczna wojna wybucha ze straszliwą siłą.
A ci, którzy tak bardzo się kochają, stoją po przeciwnych stronach…
Siedemnastoletnia Karou, utalentowana artystka i uczennica tajemniczego Dealera Marzeń, znalazła wreszcie odpowiedź, której tak długo szukała. Już wie, kim jest – i czym jest. Lecz ta wiedza niesie następną prawdę, której z całego serca chciałaby zaprzeczyć: że kocha wroga i że jej ukochany ją zdradził. A świat zapłaci za to krwawą cenę...
Teraz Karou musi wybrać ostatecznie, kim chce być. I zdecydować, jak daleko się posunie, by pomścić swoją rasę.
Tymczasem Akiva bez wytchnienia szuka Karou, bez której nie potrafi już żyć. I prowadzi własną walkę: o odkupienie i o nadzieję.
Lecz czy jakakolwiek nadzieja ocaleje z popiołów ich zniszczonych marzeń?




Nierzadko w powieściach obserwujemy wyraźny podział na dobro i zło i przeważnie to dobro wygrywa. Lecz co by się stało, gdyby podział nie był tak oczywisty? Gdyby to, co zawsze uważaliśmy za dobre, wcale takie nie było? Na przykład anioły – piękne skrzydlate istoty o nieprzeciętnej urodzie i zachwycających skrzydłach – zawsze uważane za wysłanników niebios, czyli tę „dobrą” stronę. A teraz spróbujcie wyobrazić sobie, że anioły mogłyby być złe – tak wiem, dziwnie to brzmi. Ale może zmienicie zdanie po przeczytaniu utworu Laini Taylor „Dni krwi i światła gwiazd”.

Pamiętacie niebieskowłosą Karou? Dziewczynę, która zakochała się w aniele? W końcu jak nie pamiętać tej bardzo uzdolnionej artystki, która za towarzyszy życia miała chimery? Otóż „Dni krwi i światła gwiazd” to kontynuacja „Córki dymu i kości” i także w tym utworze spotkamy dobrze znane nam postaci. Oprócz Karou, ponownie zobaczymy się z Zuzanną, Mikiem – najlepszymi ludzkimi przyjaciółmi Karou, Issą – przyjaciółką o wiele bardziej barwną niż można się domyślać, Akivą – zniewalającym aniołem, ale także z Thiago – Białym Wilkiem, którego celem jest zemsta na serafinach. Nasza wyobraźnia będzie naprawdę ostro pracowała przy tej lekturze, ponieważ każda napotkana chimera jest inna, nie ma dwóch takich samych (no z jednym wyjątkiem). Są sfinksy, pół-ludzie pół-węże, centaury, wielkie zmutowane niedźwiedzie i cała masa innych wybryków natury, o jakich nawet nam się nie śniło. A na dodatek są serafiny, które wcale nie są uosobieniem dobroci. Różnorodność bohaterów jest więc wprost powalająca.


Cała recenzja: 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję ParanormalBooks.pl

11 komentarzy:

  1. Nie podoba mi się okładka, ale być może w przyszłości przeczytam. Do pierwszej części bardziej mnie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pierwszą część. Sama jestem ciekawa moich odczuć po lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam właśnie pierwszą część i bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Córka dymu i kości" była niesamowita! Perełka wśród podobnych sobie pozycji. Nie mogę doczekać się lektury tomu drugiego, chociaż zawiodłam się okładką :( A mogła być tak piękna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałem jeszcze jeszcze tej pozycji, ale widzę, że warto. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze pierwszej częśći, ale mam ją w planach. Czy mi się spodoba? Zobaczymy.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam nawet jeszcze Córki dymu i kości, więc za kontynuacje podziękuję;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedynka pamiętam, że strasznie mi się podobała. Drugi tom też mam i już zacieram rączki na niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsza część mi się bardzo podobała, a na tą mam wielkie chęci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę mam na półce, a po Twojej recenzje, aż mnie ręce świerzbią aby ją stamtąd ściągnąć i to jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jestem po pierwszej części, teraz muszę upolować drugą i do roboty ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!