2 kwi 2013

"Karmazynowa Korona" - Cinda Williams Chima - recenzja


Tysiąc lat temu dwoje młodych kochanków zostało zdradzonych - dla Algera Waterlowa oznaczało to śmierć, dla Hanalei, królowej Fells, życie bez miłości. Teraz ponownie królestwo Fells zdaje się drżeć w posadach. Młoda królowa Raisa ana'Marianna ma poważne problemy z utrzymaniem pokoju nawet w murach własnego zamku. Napięcia między czarownikami a klanami sięgnęły zenitu. W sytuacji, gdy sąsiednie królestwa próbują wykorzystać wewnętrzne waśnie w Fells do własnych celów, Raisa liczy na zjednoczenie swojego ludu przeciwko wspólnemu wrogowi. Jednakże równie groźnym przeciwnikiem może być ten, którego królowa darzy uczuciem. 


Poruszanie się wśród meandrów polityki nigdy jeszcze nie było tak niebezpieczne, a dawny herszt ulicznego gangu Han Alister wydaje się wzbudzać wrogość zarówno klanów, jak i czarowników. Jego jedynym sojusznikiem jest Raisa. Han nie potrafi oprzeć się uczuciom wobec niej, choć wie, że to igranie z ogniem. Niebawem Han odkrywa tajemnicę, uważaną za dawno zapomnianą - informację o takiej mocy, że może zjednoczyć ludność Fells. Czy zabierze ten sekret do grobu, nie zdążywszy go wykorzystać? Wstrząsająca prawda przysłonięta powtarzanymi przez tysiąc lat kłamstwami w końcu wychodzi na jaw w tym błyskotliwym zakończeniu serii o Siedmiu Królestwach.




"Karmazynowa Korona" to ostatnia część serii Siedem Królestw Cindy Williams Chimy. Ta dość obszerna pod względem objętościowym seria zdobyła wielu fanów tak w Polsce jak i na świecie.  Najpierw "Król Demon" wprowadził nas do tego magicznego świata, następnie "Wygnana Królowa" przybliżyła nam prawa jakimi rządzą się tamtejsze Królestwa. W "Tronie Szarych Wilków" byliśmy już tak zżyci z bohaterami, iż obawialiśmy się o ich życie. A wszystko dążyło do "Karmazynowej Korony", która w końcu dała nam upragnione zakończenie - może nie takie jakiego do końca się spodziewaliśmy, ale zadowalające nas na tyle, by spokojnie odetchnąć po skończonej historii. 

Bohaterów już znamy więc tych postaci nie będę tu przybliżać. Powiem natomiast, że aby sięgnąć po "Karmazynową Koronę" najlepiej mieć za sobą lektury poprzednich trzech części.  W innym wypadku historii będzie wydawała Wam się chaotyczna. Postępowanie bohaterów będzie niejasne, a motywy ich działania co najmniej dziwne. A nie wspomnę już o zagmatwanych intrygach, które nawet po przeczytaniu wszystkich części nie są zbyt klarowne. 

Prawie 700- stronicowa książka zawiera w sobie wszystko co najlepsze we współczesnej fantastyce (no oprócz smoków). Jest tron, o który toczy się zacięta walka. Jest królowa, która musi wybrać pomiędzy małżeństwem z miłości a tym z rozsądku. Są Miotacze uroków - czarownicy, którzy niekoniecznie są po stronie królestwa. Są strażnicy Demonai, których duma przerasta wysokie góry. Są także wilki-duchy, które reprezentują ród Królowych z dynastii Szarych Wilków. Do tego należy dodać ponad tysiącletni spór, który może zakończyć się wojną domową, a który jest niczym w porównaniu ze zbliżającym się najazdem wrogiej armii. No i nie zapominajmy o wszechobecnych intrygach, a także o starciu pomiędzy armią wroga - a zdecydowanie mniejszymi siłami Królestwa Fells.  To wszystko sprawia, że utwór jest bardzo dynamiczny i cały czas coś się dzieje. Nie ma najmniejszej chwili wytchnienia. Ciągle ktoś pakuje się w kłopoty. 

Cały utwór oprócz tego, że jest niezwykle dynamiczny na dodatek trzyma czytelnika w ciągłym napięciu. Nie sposób oderwać się od lektury. Czytelnik cały czas zastanawia się, co tez wydarzy się za chwilę. Choć czasem udawało mi się przewidzieć następne wydarzenia, w większości przypadków nie mogłam domyśleć się co też autorka jeszcze wymyśliła. Język jest bardzo barwny i plastyczny, przez co czytanie utworu to czysta przyjemność. 

Nie ukrywam, że spodziewałam się nudnej, powolnej akcji, która zapełni ten ogrom stron. Bałam się, iż po lekturze poprzednich tomów Autorka nic nowego i ciekawego już nie wymyśli, a te strony będą istną męczarnią, która skończy się jakimś błahym i napisanym bardzo ogólnikowo zakończeniem. Jakże się ucieszyłam, gdy okazało się, że myliłam się w swym osądzie. Zakończenie mimo, że mogłoby być troszkę lepsze, zadowala mnie w zupełności. Historia na długo pozostanie w mej pamięci, i z pewnością wrócę do niej jeszcze nie raz. Oceniając tę część daję 5+/6, a dla całej serii wystawiam zasłużoną 5! Polecam każdemu  kto ma tylko odrobinę czasu,a z pewnością całkowicie podda swą wyobraźnie kunsztowi pisarskiemu Cindy. 

***

Za książkę dziękuję wydawnictwu GALERIA KSIĄŻKI!

***
recenzja TRON SZARYCH WILKÓW - księga trzecia

4 komentarze:

  1. Kurde, muszę w końcu tę serię czytać dalej, bo jak stanęłam na królu demonie tak stoję ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Póki co przeczytałam jedynie pierwszą cześć tej serii i na razie nie ciągnie mnie do pozostałych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory nie udało mi się jeszcze zabrać za tą serię, ale mam ją na oku od jakiegoś czasu i liczę na to, że uda mi się szybko ją przeczytać. To zdecydowanie coś dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę rzucić wszystkie książki w kąt i od razu dorwać się do "Tronu Szarych Wilków" i właśnie tej książki. :D Niestety muszę jeszcze chwilę poczekać i snuć jedynie domysły na temat zakończenia :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!