– Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery,
córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje
życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska.
Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie
wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże,
przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy.
Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało
inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu.
[…]
Czasem o kimś, kto jest urodzony
w zamożnej rodzinie, czy też w rodzinie ze szlacheckimi korzeniami mówi się, że
ma błękitną krew, choć w rzeczywistości kolor jego krwi nie różni się niczym od
każdego innego człowieka. A co jeśli faktycznie kolor naszej krwi określałby to
kim jesteśmy? Jaki posiadamy zdolności? Co jeśli kolor krwi stanowiłby
wyznacznik kształtowania się społeczeństwa?
Czerwona królowa to książka do
której zabierałam się dłuższy czas. Z jednej strony obawiałam się kiepskiej
historii, która swoją popularność zawdzięcza szeroko zakrojonej reklamie w
Internecie - na każdym kroku, na każdej stronie przewijała mi się gdzieś okładka
tej powieści. Z drugiej zaś strony z niecierpliwością wyczekiwałam możliwości
rozpoczęcia lektury. Chciałam na własnej skórze przekonać się o co tyle szumu.
Autorka wykreowała świat, w
którym społeczeństwo dzieli się na Srebrnych i Czerwonych. Srebrni to ludzie -
choć sami uważają się za bogów - w których żyłach płynie srebrna krew. Na
dodatek posiadają bardzo niebezpieczne umiejętności jak panowanie nad
żywiołami, czy też umiejętność kierowania jakąś osobą jedynie siłą umysłu.
Oczywiście tych umiejętności jest o wiele więcej, lecz nie ma tu miejsca by
wymieniać je wszystkie. Czerwoni natomiast są ludźmi, którzy rodzą się po to by
pracować i służyć Srebrnym. Ich krew jest barwy czerwonej i niestety nie
posiadają oni żadnych szczególnych umiejętności. Jednak ewolucja nie omija
tamtego społeczeństwa. Rodzą się ludzie, którzy krew mają czerwoną, ale
posiadają umiejętności podobne do srebrnych. Cała koncepcja bardzo mi się
spodobała.
Autorka wykreowała postaci, które
są charyzmatyczne i wielowymiarowe. Każdy z bohaterów ma indywidualne cechy
charakteru, a do tego nie są to postacie wyidealizowane, tylko takie które
oprócz wielu zalet posiadają równie dużo wad. Kilka postaci okazało się całkiem
innymi osobami, niż na początku się wydawało. Do tego wątek miłosny, który
został wpleciony w historię budowany jest
stanowczo, ale nie nachalnie. Jest on tylko miłym dodatkiem do całości
utworu.
Czerwona Królowa to powieść, w
której nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji. Wszechobecne intrygi dworskie,
zawody miłosne, dwulicowość wielu postaci a także walka o przetrwanie i odwaga, sprawiają, że utwór
kryje w sobie wiele barw. Powieść jest niezwykle ciekawa, czyta się ja szybko a
język autorki jest prosty i niezwykle plastyczny. Czytelnik bez trudu może
przenieść się do świata Mare. Na kartach powieści możemy doświadczyć wielu
skrajnych emocji, które sprawiają że całość staje się nam jeszcze bliższa.
Zakończenie zaskakuje, choć już ostatnie sto stron czyta się jednym tchem, a
wydarzenia potrafią wbić czytelnika w fotel. Nie sposób oderwać się od lektury,
chociaż początkowo miałam małe problemy z wczuciem się w realia powieści. Jedynym mankamentem jaki nieco dokuczał podczas czytania, to tłumaczenie nazw posiadaczy różnych mocy. Było to niezwykle denerwujące, gdyż już sam fakt, że nie brzmiało to dobrze działa na minus, a do tego czasem po prostu ciężko było te nazwy przeczytać. Mimo tego wystawiam 5/6 i czekam na kontynuację historii.
Chyba jak najszybciej muszę zakupić tą powieść. Czytałam kilka recenzji i w żadnej nie znalazłam, dość dla mnie istotnego, wątku miłosnego. Dziękuję, ponieważ obawiałam się, że jego nie ma. Twoja recenzje zachęciła mnie do przeczytania, chyba najbardziej ze wszystkich przeze mnie przeczytanych.
OdpowiedzUsuń[wachajac-ksiazki.blogspot.com]
Jestem aktualnie w połowie i mnie również te nazwy czasem irytują. :) Chociaż taki "Szeptacz" bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która skłania mnie do tego aby wszystkie inne powieści rzucić na razie w kąt i od razu zabrać się za "Czerwoną królową" :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że również uważam, iż pomysł z podziałem ludzi ze względu na krew jest bardzo ciekawym zabiegiem :) Początkowo sądziłam, że to jakaś kolejna trywialna opowiastka dla nastolatek, ale w sumie ten nienachalny romans i niebanalni bohaterowie mnie przekonują. Na pewno zapamiętam tytuł... chociaż o to raczej nie trudno skoro ta książka jest po prostu WSZĘDZIE ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, mimo tylu pozytywów coś nie mogę się do tej książki przekonać... :/
OdpowiedzUsuńTa ksiażka przez cały czas za mną chodzi... Nie dość, ze przez cały czas czytam jej pozytywne recenzje, to jeszcze wczoraj byłam w empiku i były jej całe stosy. Musiałam sie powstrzymywać, żeby jej nie zabrać, haha :D Okładka nie jest może bardzo ładna, ale ma coś w sobie, nie wiem co :D
OdpowiedzUsuńhttp://papierowa-kraina.blogspot.com/
A ja jeszcze nie słyszałam o tej książce, a chętnie bym przeczytała :) Jeśli otrzymam w bibliotece to z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuń