W wyniku katastrofy biologicznej tereny na wschód od Mississippi
zostały opuszczone. Feral Zone to miejsce zainfekowane przez wirus, który
zamienił miliony ludzi w krwiożercze bestie. Przebywanie na tym terenie jest
śmiertelnie niebezpieczne. Lane McEvoy nie potrafi sobie wyobrazić, po co w
ogóle ktoś miałby próbować się tam dostać, skoro życie na zachodzie kraju jest
bezpieczne i wygodne, dokładnie takie, jak Lane lubi. Jednak niespodziewanie
dziewczyna dowiaduje się, że bliska jej osoba przekroczyła mur odgradzający
skażony teren i znalazła się w Feral Zone. Lane wyrusza na wschód, zupełnie
nieprzygotowana na to, co znajdzie w ruinach cywilizacji…
Kolejna wizja świata po jakiejś
apokalipsie - tu wyciek śmiercionośnego wirusa - nic nowego, pospolity odgrzewany
kotlet - tak właśnie myślałam, rozpoczynając lekturę Nieludzie Kat Falls. I co? Spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo choć
powieści o podobnej tematyce ostatnio sporo już się ukazało, to tutaj mamy coś,
co mnie zainteresowało.
Utwór opowiada o świecie, w
którym strefa bezpieczeństwa ograniczona jest bardzo wysokim murem, a to, co
znajduje się tuż za nim, to już całkiem inny świat niż ten, który powszechnie
jest nam znany. O ile po jednej stronie muru cywilizacja jakoś próbuje się
rozwijać, to druga strona rządzi się prawami dżungli - i to dosłownie. I
choć początkowo wszystko rozwija się dość mozolnie, a główna bohaterka nie
wyróżnia się kompletnie niczym, gdy dochodzi do momentu przekroczenia muru, w
końcu zaczyna się coś dziać. Akcja nabiera znacznie żywszego tempa, a
bohaterowie wreszcie mogą pokazać, na co ich stać.
Autorka w tej części skupiła się
na świecie "poza Murem", tzw. Dzikiej Strefie - i bardzo dobrze.
Prawa, jakimi rządzą się tamtejsze społeczności, są o wiele ciekawsze niż
ucywilizowana część świata. Ale to dopiero początek. Tym, co mnie najbardziej
zainteresowało w tym utworze, są zwierzoludzie - pół ludzie, pół zwierzęta,
osoby zainfekowane dziwnym wirusem, który powoduje najróżniejsze mutacje. Z
każdą kolejną stroną zastanawiałam się, kogo jeszcze dane mi będzie spotkać.
Autorka miała tutaj bardzo szerokie możliwości, gdyż takich kombinacji jest
nieskończenie wiele. Ale tym, co działa na plus, jest nie tylko różnorodność
postaci, ale i urozmaicenie ich charakterów. Indywidualność to tutaj cecha
pożądana.
Dodatkowo autorka zafundowała nam
trójkąt miłosny, który dodaje trochę pikanterii wydarzeniom. Niestety, autorka
nie ominęła kilku absurdalnych sytuacji oraz małych nieścisłości w fabule,
niemniej nie jest to aż tak widoczne, by mogło przeszkadzać w odbiorze całego
utworu.
więcej:
Mam wielką ochotę przeczytać tę książkę, będę musiała w końcu po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Parę razy dałam się zaskoczyć autorce, ale nie zaliczyłabym jednak tej powieści do moich ulubionych :) Jednak dalsze losy bohaterów ciekawią :)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana do tej książki, ale myślę, że jeśli trafię na nią w bibliotece to zaryzykuję ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hej! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie: http://zakochana-w-czytaniu.blogspot.com/