Bliżej... Ziemia zatrzymuje się, woda zamienia się w krew. Umarli wstają z grobów. Tylko że coś w systemie nie zaskoczyło... Ludzi jest więcej, niż gdy święty Jan spisywał ostatnie wersety swego dzieła. Technologia poszła naprzód i przed rydwanem jeźdźca Apokalipsy można uciec rowerem. O dziwo, nikt nie chce umierać, nawet jeśli ulotki reklamowe prezentują Życie Wieczne w jaskrawych barwach pasteli. Ktoś na Górze decyduje, że trzeba ten burdel ogarnąć. Powołani zostają do życia Aniołowie Apokryficzni z prostym zadaniem: jak najszybciej i najskuteczniej rozporządzić masą upadłościową, w którą zamieniła się Ziemia. Co robią Apokryficzni? Zwalają czarną robotę na ludzi. Na ziemię zstępują Komornicy.
Michała Gołkowskiego zna każdy, kto lubi czytać polską fantastykę. Muszę szczerze przyznać, że sama sięgam coraz częściej po polskich autorów, ponieważ dopiero po przeczytaniu masy książek pisarzy zagranicznych zaczęłam doceniać naszych rodzimych twórców. Fantastykę lubiłam czytać od zawsze, to dzięki tego rodzaju książkom rozpoczęłam swoją przygodę recenzencką. Na początku nie doceniałam polskich autorów, ale teraz (chyba dopiero teraz dojrzałam do literatury polskiej) stwierdzam, że książki z naszego podwórka SA równie dobre co te z za granicy.
Komornik to utwór, który pokazuje co może wydarzyć się, gdy Ten na Górze, zadecyduje żeby nieco posprzątać bałagan, który jakimś cudem zrobiliśmy na Ziemi. Głównym bohaterem utworu jest Zek, który z zawodu jest właśnie tytułowym Komornikiem.
Wizerunek anioła często przedstawiany jest w literaturze fantastycznej. Ludzie od zawsze fascynowali się tymi biblijnymi postaciami, które zazwyczaj przedstawia się z pięknymi białymi skrzydłami oraz posągową figurą, no i nie można pominąć nieziemskiej – dosłownie – urody. Michał postanowił po swojemu przedstawić anioły oraz czyny do jakich są one zdolne. Główny bohater natomiast to postać charyzmatyczna i nieszablonowa. Ezekiel Siódmy – bo tak brzmi jego pełne imię – traci wszystko co w jego życiu jest ważne, a mimo to stara się jakoś funkcjonować.
Autor nie oszczędził nam oryginalnej wizji końca świata. Plagi, Jeźdźcy Apokalipsy, strach, panika, spadające gwiazdy i już wydawałoby się, że nadchodzi Sąd Ostateczny, a jednak …. nie.
Gołkowski pisze językiem prostym, ale utworowi nie brakuje barwnego wydźwięku. Opisy są wymowne, co ułatwia czytelnikowi odnaleźć się w świecie, gdzie anioły muszą wynająć ludzi do czarnej roboty. Dialogi są dobrze napisane, nie ma tu zbędnych i niepotrzebnych rozmów. Utwór ma swój wyrazisty i niepowtarzalny klimat, którego nie znajdziemy w innych utworach. Nie brakuje tu humoru, przy którym czytelnik nieco się uśmiechnie.
Książkę polecam wszystkim fanom rodzimej fantastyki. Osoby szukające innowacyjnego spojrzenia na Apokalipsę będą pod wrażeniem. Czas spędzony przy lekturze nie był czasem straconym. Czekam niecierpliwie na kolejne tomy, ponieważ zakończenie pozostawiło wiele pytań. Oceniam na mocne 5/6.
Co prawda mój egzemplarz (recenzencki) jest z nieco inną okładką, ale obie przedstawiają specyficzny klimat książki.
Za książkę dziękuję FABRYCE SŁÓW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!