Rok 1996.
Jack Reacher nadal służy w wojsku i w ciągu jednego dnia otrzymuje medal, po
czym niczym uczniak zostaje odesłany do szkoły. W szkolnej klasie zastaje dwóch
mężczyzn: agenta FBI oraz analityka CIA. Każdy z nich jest wykwalifikowanym
człowiekiem do zadań specjalnych i każdy z nich zastanawia się, co, do diabła,
tutaj robią…
I wreszcie się dowiadują, że uśpiona komórka
dżihadystów w Hamburgu przyjęła pod swe skrzydła nieoczekiwanego gościa –
kuriera z Arabii Saudyjskiej. Mężczyzna szuka bezpiecznego schronienia, w którym
mógłby się spotkać z nieznanym człowiekiem. Okazuje się, że pracujący pod
przykrywką agent CIA podsłuchał kuriera, gdy ten szeptał mrożącą krew w żyłach
wiadomość: „Amerykanin chce sto milionów dolarów”.
Sto milionów. Tylko za co? I kim jest tajemniczy
nieznajomy? Reacher i jego dwaj nowi koledzy mają za zadanie odnaleźć tego
mężczyznę. Zadanie nie jest łatwe, a atmosferę niepokoju podgrzewa wisząca nad
ich głowami groźba: jeśli nie złapią człowieka, który za tym stoi, dojdzie do
zamachu terrorystycznego, jakiego świat jeszcze nie widział. Reachera i jego
współpracowników czeka pełen przygód, zdradzieckich terytoriów, fałszywych
tożsamości i nowych okrutnych wrogów wyścig z czasem.
I znów spotykam się z Lee Childem i Jackiem Recherem.
Kolejna niezwykła przygoda czeka na kartach powieści. Kolejny raz mamy okazję
zobaczyć Jacka w akcji. Czy ta kolejna, dwudziesta pierwsza już, książka w tym
cyklu nadal jest na dobrym poziomie? Czas się przekonać.
Z autorem spotkałam się już kilka razy, przy książkach
dotyczących właśnie serii o Jacku. Znam
zatem mniej więcej jego styl i w pewnym stopniu wiem, czego mogę się
spodziewać. Jednak najlepsza w jego utworach jest nieprzewidywalna akcja, która
swoim szaleńczym czasem tempem nie pozwala nawet na chwile odpoczynku.
Sto milionów dolarów to niezwykła podróż ulicami – mniejszymi
i większymi – Hamburga, prawie tak jakby czytelnik był tam na wakacjach. W tej
części autor nie szczędzi czytelnikowi zagadek, intryg – również tych
politycznych – ogromnej stawki o jaką toczy się gra, bagatela tytułowe sto
milionów dolarów. Autor pisze w taki sposób, iż czytelnik nie potrafi się
oderwać od książki. Język jest prosty i przystępny dla każdego czytelnika. Autor
narzucił naprawdę szybkie tempo przez co czytelnik nie nudzi się ani chwili, a
książkę dzięki temu czyta się błyskawicznie.
Z pewnością Sto milionów dolarów nie należy do powieści
przewidywalnych. To autor prowadzi całą fabułę w taki sposób, by czytelnik w
odpowiednim momencie dostrzegł wszystkie fragmenty układanki. W pewien sposób
utwór pokazuje jak zgubny wpływ może
mieć wkraczanie w świat polityki i intryg. Autor pokazuje nam świat, w którym
władzę sprawują pieniądze, a ludzie to pionki, które wiecznie gonią za ulotną
władzą. Powieść przedstawia walkę o
życie wielu ludzi, a walki podjąć się musi tylko jeden człowiek. Czy podoła?
Fani gatunku oraz autora koniecznie muszą przeczytać powieść. Emocje
gwarantowane.
Nasze emocje również sięgały zenitu podczas lektury. Jednak Jack Reacher to numer 1 w gatunku sensacji. Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuń