„Złotowidząca” to powieść, która bardzo mnie zaskoczyła i
przywróciła nadzieję, na dobrą znalezienie dobrej powieści młodzieżowej.
Ostatnio często natrafiałam na powieści, o których lepiej nie wspominać i
traciłam już powoli nadzieję, na odnalezienie młodzieżówki na poziomie.
Na szczęście Rae Carson daje nadzieję na coś ciekawego i
nietypowego. Gdy dookoła nie brakuje wyboru, sztuką wybrać jest coś co nie
powiela schematów. Po „Złotowidzącą” mogą śmiało sięgać zarówno osoby nieco
starsze, które lubiły czytać kiedyś powieści młodzieżowe – to będzie miły
powrót w przeszłość – jak i grupa docelowa odbiorców, czyli młodzież.
Autorka stworzyła postać wielowymiarową. Główna bohaterka
jest niezwykle prawdziwa i nie brakuje jej charyzmy. Lee to dziewczyna, która
nie boi się zarówno ciężkiej pracy jak i podejmowania ryzykownych decyzji.
Cechuje ją wytrwałość, odwaga i chęć pomocy. Plusem jest to, że autorka
postanowiła wykorzystać strach jako motor napędowy działań głównej bohaterki, a
nie jak coś co ją hamuje czy wręcz paraliżuje.
Rae Carson ukazuje realia XIX-wieczne w sposób dość ciekawy
i niezwykły. Autorka stara się jak najlepiej ukazać trudy życia, wszelkie plusy
i minusy tamtych czasów. Stawia tym samym każdemu czytelnikowi pytania, jak
każdy z nas poradziłby sobie na miejscu bohaterki. Co jest ciekawe w tej powieści to fakt, że
autorka pokazuje, że czasem pozory mogą bardzo zmylić. Coś co początkowo
braliśmy za pewnik okazuje się kompletna bzdurą.
„Złotowidząca” to jedna z lepszych powieści młodzieżowych
jakie miałam okazje ostatnio poznać. Łączy w sobie elementy powieści
przygodowej, fantastyki i westernu.
Autorka pisze w sposób barwny i plastyczny, ale bardzo lekkim językiem,
który sprawia, że całość czyta się szybko i nie sposób oderwać się od powieści.
Fabuła nie nudzi, a akcja trzyma w napięciu do ostatnich stron. Motyw podróży
bohaterów, może wydawac się mało ciekawy, ale jak dla mnie autorka tak spójnie
poprowadziła cała fabułę, że prawie niedostrzegalne były momenty gdy działo się
bardzo niewiele. Szkoda tylko, że autorka nie wtrąciła więcej grozy, tego
dreszczyku brakowało mi tutaj chyba najbardziej. Niemniej powieśc zapowiada całkiem ciekawy
cykl, po który z pewnością sięgnę.
Zaczęłam czytać "Złotowidzącą", jednak nie potrafiłam się do niej przekonać. Może drugie podejście będzie lepsze ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio ciągle mam tak, że w moich obserwowanych blogach jedna pod drugą pojawiają się recenzje tej samej książki. Myślę sobie - o, coś dobrego. W praktyce oczywiście okazuje się, że byłoby za prosto, dwie recenzje negatywne i dwie pozytywne :P I teraz nie wiem, co zrobić ;) choć po Twojej recenzji myślę, że zaryzykuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece