O autorce słyszę po raz pierwszy co jest nieco dziwne
ponieważ to drugie wydanie powieści. Pierwsze miało miejsce już kilka lat temu
i jakoś przeszło bez większego echa. Być może to ówczesna reklama działa zbyt
słabo, ale po prostu blogerów było zdecydowanie mniej i nie miał kto o powieści
pisać. Niemniej teraz powieść trafiła w moje ręce i nie miałam większego
pojęcia czego się spodziewać.
„Dom wschodzącego słońca” to pierwszy tom cyklu Miasto Magów.
Powieść zaczyna się od opowiadania, w którym możemy poznać jednego z bohaterów,
którym okazuje się zbuntowana nastolatka. W kolejnym opowiadaniu owa
buntowniczka jest już nieco inną osobą, ponieważ okazało się, że ma potencjał
magiczny, który stara się udoskonalać. Nie trafia jednak na żadną prestiżową
uczelnię a do tytułowego Domu Wschodzącego Słońca. W kolejnych opowiadaniach
autorka przybliża nam pozostałych bohaterów jej powieści. Tym samym okazuje
się, że w każdym kolejnym opowiadaniu otrzymujemy coś nowego, co sprawia, że
powieść robi się coraz ciekawsza. Ale niestety dalej nie ma dla mnie
fajerwerków.
Poznając kolejne opowiadania i perypetie naszych bohaterów,
miałam wrażenie, że gdzieś już to kiedyś czytałam. Okazuje się, że wznowienie
tej powieści nie wnosi nic nowego do literatury, ale jedynie ukazuje sporo
motywów dobrze znanych czytelnikowi z innych powieści fantastycznych. Być może
gdybym trafiła na tę powieść podczas jej premiery miałabym o niej inne zdanie,
teraz niestety nie rzuciła mnie na kolana.
„Dom Wschodzącego Słońca” będzie dobrą lekturą dla każdego,
kto wkracza dopiero w świat literatury fantastycznej. Czuć wyraźnie, że powieść
jest debiutem autorki, która pisała sporo – ale tylko krótkich form
literackich. Dobra dla nieco dłuższej podróży pociągiem. Niestety mnie nie
zachwyciła, ale może Ciebie, Drogi Czytelniku, zauroczy.
Za książkę dziękuje wydawnictwu Uroboros
Kiedyś czytałam dużo fantastyki :)
OdpowiedzUsuń