15 paź 2016

Człowiek Honoru - Paul Vidich

Mistrzowski powrót do klasyki powieści szpiegowskiej w stylu Johna Le Carré
Wytropić i unieszkodliwić kreta. Oto misja George’a Muellera wieloletniego agenta CIA. Jest rok 1953, zimna wojna rozkręca się na dobre, a Agencja ponosi kolejne porażki. Ktoś sprzedaje sowietom tajemnice wywiadu i sabotuje misje na całym świecie. Zdrajcą może być każdy. Czy marzący o emeryturze i zmęczony pracą agent zdoła go schwytać? A może kiedy zagłębi się w sprawę i nawiąże kontakt z sowietami, sam stanie się podejrzanym. Dopóki kret pozostaje na wolności, nikomu nie można ufać i nikt nie jest bezpieczny.


W moje ręce trafia debiut literacki Paula Vidicha. O autorze nawet nie słyszałam, co więcej raczej nie sięgałam do tej pory po literaturę szpiegowską – nie czułam takiej potrzeby, a i klimaty jakoś nie moje. Nadszedł jednak taki dzień, że potrzeba by spróbować czegoś nowego była zbyt silna i sięgnęłam po Człowieka Honoru.

W całą opowieść zostajemy wprowadzeni poprzez George’a Muellera, amerykańskiego szpiega. A jak wiadomo, kiedy mamy do czynienia ze szpiegami, nigdy do końca nie wiadomo, kto jest kim i komu tak naprawdę można zaufać. Gdy na jak wychodzi sporo faktów z przeszłości bohatera, staje się on jednym z podejrzanych w dochodzeniu. Mueller musi udowodnić, że jest niewinny. Chce również pozostawić życie szpiega już za sobą, co z pewnością nie należy do łatwych zadań. A ponadto musi się bardzo spieszyć, ponieważ dwie agencje bardzo chcą go dorwać.

Plusem całej historii jest fakt, iż George nie jest jak James Bond. Nie ma mnóstwa gadżetów i broni, ani nowoczesnych środków lokomocji. To człowiek bardzo wykształcony, który potrafi dostrzec to, co innym umyka. Choć ma już swoje lata świetnie wywiązuje się ze swoich zadań. Trzeba jednak przyznać, że autor nieco go wyidealizował – to może nieco niektórych zniechęcać, gdyż ludzie doskonali nie istnieją, a właśnie popełniane błędy pokazują, jak szybko potrafimy wyciągać wnioski z własnych czynów.

Autor rozwija swoją opowieść, w sposób interesujący i intrygujący. Książka nie jest naciągana opowieścią, w której prym wiodą nudne wywody bohaterów, czy przydługie opisy. Na zaledwie trzystu stronach autor przedstawił to co najlepsze w tej historii. Fabuła jest spójna i nie brakuje w niej niczego, akcja nabiera tempa wraz z rozwijaniem się opowieści, a obrazowe przedstawienie przez autora świata w jakim przyszło żyć bohaterom sprawia, że czytelnik czuje jakby trafił do roku 1953.

Każdy fan filmów i powieści szpiegowskich powinien być usatysfakcjonowany, aczkolwiek laik w tym temacie może czuć się obco. Niemniej książka prezentuje naprawdę dobry kawałek literatury szpiegowskiej. Jeśli autor zadebiutował w taki sposób, pozostaje nam tylko czeka co też może wydarzyć się dalej w jego karierze. Oceniam na 4.5/6 i choć to nadal nie moja bajka, Człowiek Honoru wart jest poświęcenia mu wieczoru czy dwóch.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!