Mitologia to niezwykłe pole do popisu dla pisarzy. Historie
oparte na wierzeniach i wszelkich podaniach są niezwykłe a każda kolejna
opowieść ma w sobie coś nowego. Fakt, że te najbardziej popularne mitologie są
już nieco oklepane i wykrzesać z nich coś nowego jest bardzo trudno, ale
autorzy coraz częściej starają się sięgać po te mniej znane opowieści.
Matthew Laurence postawił w swoim utworze na mitologię nordycką, ale pokazał
nam kolejną z panteonu bogiń, Freję. To bogini, która uosabia miłość, płodność
i urodzaj, jednak jej drugie oblicze kojarzone jest z wojną i magią. Swoją
niezwykła urodą, wdziękiem oraz potęgą zdobyła rzesze wyznawców w pradawnej
Skandynawii.
Współcześnie bogini nie posiada już tak wielu wyznawców. Na szczęście
jest ich choćby tyle by mogła istnieć. Freję poznajemy gdy znajduje się w
ośrodku psychiatrycznym, i to właśnie dzięki wierze garstki pacjentów bogini
istnieje w naszym świecie. Jednak po jej dawnym splendorze pozostał jedynie
nikły cień. W ośrodku pojawia się jednak tajemniczy gość, który zna prawdę o
dziewczynie. Stawia jej ultimatum, od którego zależy jej przyszła egzystencja. Jak
dalej potoczą się losy bogini, która w dawnych czasach nie musiała przejmować
się co przyniesie jej kolejny dzień?
„Freja” to powieść, przy której nie sposób się nudzić. Autor
wykreował niezwykle charyzmatyczną postać, która zapewnia czytelnikowi wiele
wrażeń. Głowna bohaterka nie boi się ryzyka, ciągle idzie pod prąd, na przekór
wszystkim dookoła.
Trzeba przyznać autorowi, że pomysł na powieść miał świetny.
Fabuła powieści wciąga czytelnika, a wartka akcja zapewnia sporo atrakcji. Już po
kilku pierwszych stronach ciężko odłożyć książkę na półkę. Ciekawi bohaterowie
również działają na korzyć całości. Jednym słowem to powieść, która jeszcze nie
wykorzystała swojego potencjału i mam nadzieję, że autor jeszcze coś z tej
historii wyciągnie. Polecam każdemu, kto
lubi utwory z mitologią w tle lub wszelkimi powiązaniami z mitologią. No i nie
można zapomnieć o przykuwającej wzrok okładce. Te kolory są niezwykłe, a graffiti robi niesamowite wrażenie.
Za książkę dziękuję wydawnictwu JAGUAR
Uwielbiam mitologie, o nordyckich bogach nie miałam okazji zbyt wiele czytać więc chyba dam tej książce szansę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książkę czytało się szybko, ale Freja mnie niesamowicie wkurzała. Trochę zabrakło mi tutaj efektu "wow".
OdpowiedzUsuń