30 sty 2012

"Wariant" - Robison Wells - recenzja


„Sam wybierasz, czy chcesz stać przed czy za lufą”

Każdy z nas uczęszcza, bądź też uczęszczał do jakiejś szkoły. Wiemy, na czym to polega: wstajesz rano, jesz szybkie śniadanie i biegiem do szkoły, potem siedzisz, nawet po 8 – 9 godzin, w niewygodnych ławkach i próbujesz zrozumieć, co nauczyciel do Ciebie mówi. Na tym właśnie polega szkoła - trzeba się uczyć, aby w życiu do czegoś dojść. A jak wyglądałaby taka placówka bez nauczycieli, czy jakichkolwiek osób dorosłych? Czy sami uczniowie zaprowadziliby potrzebną dyscyplinę? Czy może na każdym kroku panowałby chaos?

Szesnastoletni Benson myślał, że stypendium w Akademii Maxfield będzie przepustką do lepszego świata. Mylił się. Został uwięziony w szkole otoczonej drutem kolczastym. W szkole, w której kamery śledzą każdy ruch. W której nie ma dorosłych. W której uczniowie podzielili się na trzy grupy, po to żeby przetrwać. Jeśli nie jesteś w żadnej z nich to nie ma ciebie. Jeśli złamiesz regulamin, znikasz …

Autorem tej niebywałej historii jest Robison Wells, który swoją przygodę z pisarstwem zaczął już w liceum. Do tej pory wydano jego trzy powieści, jednak to Wariant przyniósł mu sławę i rozgłos.

Bohaterami tej powieści jest grupa nastolatków odizolowana od społeczeństwa. Głównym bohaterem jest szesnastoletni Benson. Chłopak, który nie miał szczęśliwego życia, mieszkający do tej pory tylko wśród rodzin zastępczych, nie mający przyjaciół. Ba! nie mający nikogo bliskiego. Postanowił, że zmieni swoje życie – tak trafia do Akademii Maxfield. Wydawałoby się, że od tej chwili nic złego już mu się nie przytrafi, ale z każdym dniem jest coraz gorzej. Najpierw okazuje się, że nie ma nauczycieli, a ze szkoły nie można ot tak sobie wyjść… Chłopak początkowo skołowany nową sytuacją i zagubiony, wśród dziesiątek nowych twarzy, popełnia wiele błędów, które tylko przysparzają mu nowych wrogów. Z każdym kolejnym dniem czuje jeszcze większą motywację, aby wydostać się z tego dziwnego miejsca, a tymczasem zdobywa nowych przyjaciół: Masona, Becky, Jane. Czuje powiew pierwszej miłości. W tej absurdalnej sytuacji, w końcu wydaje mu się, że znalazł przyjaciół. Ale właśnie wtedy dzieje się coś nieoczekiwanego.

„Znasz to powiedzenie? - mowił dalej Mason – Lepiej kochać i utracić, niż nigdy nie zaznać miłości.”

Drogi Czytelniku, jeśli nie czytałeś Wariantu, koniecznie nadrób zaległości!

cała recenzja na:
ParanormalBooks.pl

za książkę do recenzji dziękuję ParanormalBooks.pl


5 komentarzy:

  1. Trochę mi to przypomina serię "Gone", która naprawdę mi się spodobała. Nie wiem tylko, czy mam ochotę na podobną koncepcję kolejny raz, choć jest nieco odmienna. Może kiedyś się na nią skuszę z ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobra książka, popieram Twoją opinię w 100%!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od jakiegoś czasu mam chęć na tą książkę. I nic się nie zmieniło - pragnienie czytania tej książki rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już miałam sobie ją odpuścić, a tutaj kolejna pozytywna recenzja coraz to bardziej zmienia moje zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze odrobinę się waham, ale i tak zmieniłaś moje zdanie z "zdecydowanie nie" na "może niedługo" ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!