29 maj 2014

"Korona w Mroku" - Sarah J. Maas - recenzja

Drugi tom cyklu Szklany tron, opowiadającego o zabójczyni Celaenie Sardothien.
Po roku ciężkiej pracy w kopalni soli osiemnastoletnia Celaena Sardothien zdobywa pozycję królewskiej zabójczyni. Nie jest jednak lojalna względem tronu, choć ukrywa ten sekret nawet przed najbliższymi przyjaciółmi.
Nie jest jej łatwo utrzymać tę tajemnicę, zwłaszcza gdy król zleca jej zadanie, które może zniweczyć jej plany. Na domiar złego na horyzoncie majaczą groźne siły, które mogą zniszczyć cały świat i zmuszają Celaenę do dokonania wyboru. Względem kogo okaże się lojalna i dla kogo zechce walczyć ?



Obok kolejnej części historii opowiadającej dzieje Cealeny nie mogłam przejść obojętnie. Po prostu musiałam sięgnąć po „Koronę w Mroku”. Sarah J. Maas tak zachwyciła mnie opowieścią ze „Szklanego Tonu”, że jak tylko skończyłam ją czytać nie mogłam przestać myśleć o kontynuacji historii. Czy kontynuacja spełniła moje oczekiwania? Raz na jakiś czas trafia się taka lektura, którą jestem w stanie pochłonąć w błyskawicznym tempie. Tak było tym razem. Książka zawładnęła mną na krótkie 3 godziny, przez które nawet na chwilę nie oderwałam się od utworu. 

W tej części Cealena wiedzie pozornie dostatnie życie. Pracuje dla Króla, wypełnia polecenia, za które zostaje sowicie nagradzana. Jednak nie wszystko jest takie piękne i spokojne,  jak to z pozoru wygląda. Chodzą słuchy, że nadciąga bunt przeciw władzy Króla, a zadaniem Cealeny jest wymordowanie wszystkich spiskowców. Sprawa komplikuje się, gdy trzeba wybierać pomiędzy obowiązkiem, a głosem serca, a gdy do tego dodamy gorące uczucie, jakim jest miłość, wszystko zaczyna się psuć. 

Cealena ma osiemnaście lat, i można powiedzieć że jest doświadczoną przez życie kobietą, która od zawsze musiała zmagac się z podejrzanymi typami. Niewola w Endovier, a także nauka u Arobyna sprawiła, że potrafi stac się bezlitosną zabójczynią. Nie można odmówić jej sprytu i niemałego intelektu. Nie zawsze przecież wszystko da się rozwiązać za pomocą siły. 

Wątek miłosny przedstawiony jest tu w bardzo przyjemny sposób. Z reguły właśnie wplecenie takiego wątku w większą akcję sprawia, że lektura staje się mdła. Na szczęście tu wątek jest tylko dodatkiem do całości. Akcja utworu ma porywające tempo. Ciągle coś się dzieje, na każdym kroku napotykamy na zaserwowane przez autorkę niespodzianki, które potrafią czasem, wbić w fotel. Wiele pytań pozostało otwartych, przez co musimy czekać na część trzecią. Z każdą stroną lekturę pochłania się coraz szybciej, dosłownie wciąga czytelnika w wir wydarzeń i nie sposób oderwać się  od niej choćby na chwilę.  

„Korona w Mroku” moim zdaniem prezentuje nieco wyższy poziom niż „Szklany Tron”.  Styl autorki pozostaje niezmienny, czyli lekki i bardzo obrazowy, dzięki czemu książkę czyta się sprawnie i bez problemów. Opisy nie nudzą czytelnika, tylko przenoszą go do świata pełnego magii. Piekne tło wydarzeń dodatkowo zwiększa atrakcyjność opowieści. Postaci są wielowymiarowe, nie są idealizowane – są zwykłymi ludźmi, którzy popełniają blędy i są ich świadomi. Różnica charakterów, z jakimi spotykamy się w tej historii sprawia, że w utworze znajdziemy wiele odcieni i barw. Mam nadzieję, że w kolejnej części dostaniemy odpowiedzi na wszystkie nasuwające się po tej lekturze pytania. Wystawiam książce 6/6, gdyż dawno nie czułam się tak dobrze czytając książkę. Wam szczerze ją polecam, gdyż oferuja ona wiele wrażeń i emocji, które sprawią, że lektura będzie świetnym sposobem na spędzenie wieczoru. 

Recenzja "Szklanego tronu" TUTAJ

Za książkę dziękuję Grupie wydawniczej FOKSAL

2 komentarze:

  1. Słyszałam, że książka jest warta uwagi więc chętnie sięgnę po nią :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój egzemplarz czeka na półce, ale ze względu na inne zobowiązania czytelnicze nie mam na niego czasu. I po był mi ten blog ;) Świetna recenzja, bardzo mi zaostrzyłaś apetyt ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!