Ścigany przez
bezwzględnego Verchiela, Aaron wciąż ucieka. Towarzyszy mu były dowódca Potęg,
Camael. Oszalały na tle nefilima z przepowiedni, Verchiel zamordował ojca
chłopaka i porwał jego przyrodniego brata, autystycznego Steviego, jednak wciąż
nie udało mu się dopaść wybrańca.
Uciekinierzy trafiają
do niewielkiej, zamieszkiwanej przez zamkniętą społeczność, mieściny w Maine.
Aaron, mimo nagabywań byłego dowódcy Potęg, najchętniej odciąłby się od
przeszłych wydarzeń. Mimo iż Verchiel depcze mu po piętach, chłopak ciągle
próbuje żyć tak, jak kiedyś. Pewnego dnia Camael znika bez śladu. Pozbawiony
wsparcia, chłopak musi wreszcie stanąć twarzą w twarz ze swym przeznaczeniem i
dowiedzieć się prawdy na temat toczącej się w niebie wojny... Wojny, w której
stawką jest władza nad ludzkim rodzajem.
Lewiatan to druga część tetralogii Upadli Thomasa Sniegoskiego.
Pierwsza część nie zachwyciła mnie, jednak skoro na mojej półce leżały już
kolejne tomy postanowiłam poznać i je, być może będą o wiele lepsze niż tom
pierwszy.
Nefilim był utworem przeciętnym, dobry aczkolwiek nie zachwycający.
Bardziej wybredny czytelnik szuka czegoś więcej niż zaoferował autor w
pierwszej części cyklu. Miałam nadzieję, że Lewiatan
będzie lepszy, pod wieloma względami. Niestety o ile mogę powiedzieć, że Lewiatan na pewno prezentuje nieco
wyższy poziom, to wciąż nie jest to literatura wysokich lotów.
Wyraźnie widać, że Nefilim z założenia miał być tylko wprowadzeniem w
świat Upadłych. To w Lewiatanie otrzymujemy nieco więcej mitycznych istot, z
którymi musi zmierzyć się główny bohater. Aaron w końcu otrzymuje jakiś cel, do
którego zaczyna dążyć. Szkoda tylko, że autor starał się na siłę udziwniać całą
historię. Dość ''oryginalnym'' pomysłem był już gadający pies, a teraz
otrzymujemy na dodatek bardzo obrazowy opis jego problemów żołądkowych. Autor
niepotrzebnie opisywał tak wyraziście posiłki jakimi delektowali się
bohaterowie podczas swoich przygód. Dla mnie było to trochę po to, by jak
najbardziej rozciągnąć historię.
Dopiero w drugiej połowie utworu zaczyna się cos dziać. Bohater staje
w obliczu wielu niebezpieczeństw, z którym teraz musi się zmierzyć, nie ma już
odwrotu. Akcja w końcu nabiera żywszego tempa, a wydarzenia stają się bardziej
ciekawe. Autor mógł w końcu wykazać sie swoim piórem podczas opisów walk
toczonych przez Aarona i jego kompanów.
Choć przez większą część książki czułam sie poirytowana, ponieważ
spodziewałam się znacznej poprawy stylu przez autora, to zakończenie w
zupełności mnie usatysfakcjonowało. Mimo denerwujących dylematów
egzystencjalnych Aarona, czytelnik znajdzie w utworze kilka pozytywnych cech.
Niestety dalej nie jest to książka dla kogoś bardziej wymagającego. Utwory
Thomasa Sniegoskiego zaliczyłabym raczej do książek dla znudzonych czytelników,
którzy nie mają już nic ciekawszego na swojej półce. Chociaż okładki uważam za
klimatyczne i są jednym z większych plusów serii, zaraz po prostym i
niewątpliwie barwnym języku autora, to wystawiam jedynie 3.5/6.
recenzja części pierwszej:
Raczej nie przepadam już za taką tematyka :D
OdpowiedzUsuńTematyka mi odpowiada, tytuły i okładki zachęcają. Muszę coś wykombinować, żeby dostać ją w swoje łapki.
OdpowiedzUsuń[wachajac-ksiazki.blogspot.com]
Tego typu tematykę odpuściłam sobie już jakiś czas temu... choć może w chwili słabości? ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilkanaście stron Lewiatana i jakoś mnie nie przekonała żeby przeczytać dalej, dlatego sobie ją odpuściłam.
OdpowiedzUsuń