22 lut 2015

Zaklęty w cień - Nora Roberts - recenzja

Connor O’Dwyer, w którego krwi płyną legendy i tradycje Irlandii, z dumą nazywa Hrabstwo Mayo swoim domem. Tam mieszka i pracuje jego siostra Branna, tam jego kuzynka Iona odnalazła prawdziwą miłość, a przyjaciele tworzą krąg niemożliwy do przerwania.
Krąg, który niespodziewanie zmienia kształt przez długo wyczekiwany pocałunek.
Meara Quinn jest najlepszą przyjaciółką Branny, jej siostrą pod każdym względem – oprócz krwi. Ścieżki Meary i Connora przecinają się prawie codziennie, kiedy on prowadzi turystów na spacery z sokołami, a ona z końskiego grzbietu pokazuje przyjezdnym uroki okolicy. Meara ma oczy Cyganki i ciało bogini… na co Connor nie zwraca uwagi, dopóki dotknięcie śmierci nie doprowadzi pary przyjaciół do wybuchu namiętności.
Wiele kobiet znajdowało drogę do łóżka Connora, ale jeszcze żadna nie odnalazła klucza do jego serca. Jak na złość, Mearze wystarcza sama namiętność, boi się zaryzykować łączącą ich przyjaźń – dla czegoś więcej. Jednak wkrótce Connor pozna w pełni siłę daru, który płynie w jego krwi. I będzie potrzebował przy swym boku przyjaciół oraz rodziny, gdy jego przeszłość nadciągnie niczym mgła, zagrażając wszystkiemu, co kocha.


Po bardzo pozytywnym odbiorze Sił Ciemności, postanowiłam nie zwlekać zbyt długo żeby rozpocząć lekturę kontynuacji opowieści. Szczerze mówiąc, nie pamiętałam zbyt wiele z tamtych wydarzeń, ale w miarę czytania  przypominałam sobie coraz to nowe szczegóły. Czy kontynuacja zachwyciła mnie równie mocno jak pierwsza część? 

Nie znam innych utworów tej autorki, jednakże w sieci można napotkać wiele pozytywnych opinii dotyczących jej twórczości. Zaklęty w cień już od pierwszych stron wciągnął mnie w swoją niezwykłą historię. Tak jak w poprzedniej części nie brakuje tutaj magii, która potrafi obezwładnić czytelnika. Do tego Cabhan, czarny charakter, który potrafi wiele namieszać w losach bohaterów. Jak zwykle uwodzicielski i tajemniczy Cabhan, zrobi wiele, by zyskać to czego najbardziej pragnie. W każdym utworze powinien być dobrze wykreowany czarny charakter, który napędza całą akcję. Nora stworzyła bardzo ciekawą i z pewnością charyzmatyczną postać. Nie znaczy to jednak, że reszta bohaterów jest bezbarwna. Oni również posiadają wiele cech, dzięki którym stają się bliscy dla czytelnika, a ich losy bardzo nas ciekawią. Uważam jednak, że to właśnie ta zła postać gra tu pierwsze skrzypce, choć nie zawsze widać to na pierwszy rzut oka. 

Nie mogę pominąć kwestii wątku romantycznego, którego tutaj nie brakuje aczkolwiek wydaje mi się, że mógłby być nieco lepiej rozwinięty. Na tle innych wydarzeń, wydaje się że kończy się szybko, a akurat w tym utworze nadaje on nieco kolorowych barw całej historii. 

Zaklęty w cień jest lekturą lekką i przyjemną, po która można sięgnąć gdy szuka się czegoś niezobowiązującego na leniwe popołudnie.  Fabuła, choć prosta jest bardzo przystępna dla czytelnika w każdym przedziale wiekowym. Połączenie delikatnego romansu z elementami magii oraz nutką dramaturgii sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, a czytelnik doświadcza wielu emocji. Język autorki nadal utrzymuje poziom jaki był przedstawiony z Siłach Ciemności, barwne i plastyczne opisy sprawiają, że bardzo łatwo sobie wyobrazić wszystko co dzieje się na kartach utworu. Polecam każdemu kto już wcześniej spotkał się z twórczością Nory Roberts, a także każdej osobie, która szuka czegoś lekkiego, ale niosącego ze sobą wiele wartej treści. Oceniam na 5/6, i znów nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na wydanie kolejnej części z opisem dalszych losów bohaterów. 

4 komentarze:

  1. Bardzo lubię twórczość Nory Roberts. Tego cyklu jeszcze nie czytałam, więc czas najwyższy się z nim zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam nic twórczości Nory Roberts, ale planuje w najbliższym czasie wypżyczyć w bibliotece jakąś jej książke :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już dwie powieści Nory Roberts i byłam nimi zachwycona, na pewno sięgnę po te powieści.

    [wachajac-ksiazki.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Twórczość Nory Roberts kojarzyłam raczej z harlequinami i raczej nieskomplikowaną fabułą. Wygląda na to, że bardzo się myliłam! (Dobrze, że to pozytywne zaskoczenie :) )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!