29 maj 2016

Dzika Krew - Sally Green

"Sens bycia dobrym polega na tym, by czynić dobro, gdy jest to trudne, a nie wtedy, gdy jest to łatwe."

We współczesnej Anglii, gdzie żyją dwie zwalczające się grupy czarodziejów, siedemnastoletni Natan, w którego żyłach płynie krew obu stron, jest anomalią. Nieślubny syn jednego z najpotężniejszych i najokrutniejszych czarowników znajduje się na celowniku wszystkich. Nigdzie nie jest bezpieczny i nikomu nie może ufać. Teraz, gdy posiadł magiczną moc, musi uciekać. Prześladowcy Natana są już blisko i nie spoczną, nim nie złapią chłopaka i nie zniszczą jego ojca.


Dzika Krew to lektura wzbudzająca we mnie wiele sprzecznych odczuć. Z jednej strony książka należy do tych, które czyta się bardzo szybko, z drugiej zaś czegoś mi tutaj brakuje. I choć nie miałam okazji poznać pierwszego tomu serii, to w miarę szybko połapałam się o co tutaj chodzi.

Sally Green została okrzyknięta nową J. K. Rowling – czy słusznie? Moim zdaniem trochę to porównanie jest naciągane. Pani Rowling stworzyła coś, co stoi na o wiele wyższym poziomie, niż pisze Pani Green. Mimo, że czytałam Harry’ego Pottera dawno demu, to wciąż potrafię wiele z owej opowieści sobie przypomnieć, nie sądzę natomiast żeby było podobnie w przypadku twórczości Pani Green.

Autorka miała ciekawy pomysł na tę historię. Świat, w którym wszystko jest starannie określone na czarne, białe lub nie należące do żadnej z tych kategorii ma w sobie potencjał. Jednak by nieco utrudnić czytelnikowi zadanie określenia co jest dobre a co złe, autorka pokazała, że wiele zależy od punktu widzenia. Choć początkowo wydawać by się mogło, że kategoryzowanie na biel i czerń wyczerpuje temat, wyraźnie widać, że mamy jeszcze mnóstwo odcieni szarości.

Szkoda jednak, że autorka nie przyłożyła się by bardziej szczegółowo pokazać świat, który stworzyła. Mam wrażenie, że wszystko zostało napisane trochę „na kolanie”. Tak samo sprawa wygląda jeśli chodzi o kreację bohaterów. Autorka nie wyjaśnia zbyt wiele jeśli chodzi o ich postępowanie i choć opowieść poznajemy z punktu widzenia głównego bohatera, to czytelnik nie może się przekonać jakie emocje nim targają.


Plusem Dzikiej Krwi jest fakt, że czyta się niezwykle szybko. Nawet nie wiem kiedy, a już czytałam ostatnie strony powieści. Język jest prosty, a akcja w utworze generalnie nie pozwala na nudę. Pomysł dobry – wykonanie takie sobie. Oceniam na 2.5/6, myślę że sięgnę po kolejną część głownie z ciekawości o postępy w twórczości autorki. Sama historia również czeka na dalsze rozwinięcie, więc będzie miło poznać dalsze losy bohaterów. Postaram się nadrobić lekturę Złej Krwi, być może wtedy spojrzę z nieco innej perspektywy na Dziką Krew. Jeśli komuś spodobała się pierwsza część, pewnie i tak sięgnie po kontynuację. Jednak jeśli ktoś szuka nieco bardziej wymagającej lektury nie powinien robić sobie nadziei na coś zachwycającego. 


Za książkę dziękuję wydawnictwu Uroboros.

2 komentarze:

  1. Bo jak to z reklamą bywa: każdy nowy pisarz to nowy King, Tolkien czy Martin. Ja już na to nie zwracam uwagi, bo poźniej przychodzi srogi zawód. Ale jak to bywa - niska ocena często budzi niezdrową ciekawość, jak w tym przypadku moją ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!