10 paź 2011

"Wichry Archipelagu” Bradleya P. Beaulieu - recenzja


Dzień, w którym przestajemy słuchać nauki świata …
jest dniem, w którym zaczynamy umierać.”

Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, sklasyfikowaną w gatunku fantasy, obawiałam się, że niczego nowego nie będzie. Zauważyłam, jak pewnie wielu z Was, że większość książek fantasy utrzymuje się w utartych od dawna schematach, zarówno pod względem świata przedstawionego, jak i fabuły w realiach średniowiecznych lub renesansowych. Czytając kolejną pozycję zaszufladkowaną w taki sposób, czytelnik spodziewa się powielanych wielokrotnie schematów. W tym przypadku możemy czuć się zaskoczeni. Najnowsza książka wydana w serii Nowej Fantastyki „Wichry Archipelagu” Bradleya P. Beaulieu zachęca nas do lektury z ciekawym i niespotykanym klimatem.

„Wiatr niesie śmierć. Tajemnicza zaraza dziesiątkuje ludność, osłabiając targane wewnętrznymi konfliktami księstwo Kałakowa. Nawet wznoszące się pośród wzburzonych mórz niedostępne mury nie chronią przed wszystkim, a fanatyczni Maharrahtczycy tylko czekają na okazję, by przejąć władzę. Atak żywiołaka na zmierzający do wyspy powietrzny statek zaprzepaścił szansę na pokój. Śmierć podróżującego nim Wielkiego Księcia pogorszyła i tak złą sytuację archipelagu. Los wysp spoczywa teraz w rękach młodego księcia Nikandra i autystycznego chłopca, który potrafi narzucić siłom natury swoją wolę. Czy jest on jednak zbawcą, czy niszczycielem?”
Po przeczytaniu takiego opisu, książki nie sposób odłożyć na półkę, ja byłam bardzo ciekawa co z tego wyniknie.



Za książkę dziękuję ParanormalBooks.pl

1 komentarz:

  1. No no, to Ty jesteś jednak łaskawsza dla tej książki niż ja ^^ Ale super, że Ci się podobało :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!