21 wrz 2016

Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu - Anna Lange

Clovis LaFay ma kłopoty rodzinne. Nieżyjący już ojciec miał reputację czarnego maga, znacznie starszy przyrodni brat jest wrogo nastawiony, a dzieci tego ostatniego… No cóż, na pewne zaburzenia nie ma jeszcze nazw – jest rok 1873 – co nie znaczy, że nie istnieją te zjawiska.
John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa i nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej również ma liczne problemy. Z pieniędzmi nie jest najlepiej, z prowincji przyjechała młodsza siostra, podwładni krzywo patrzą na zwierzchnictwo młodego eksporucznika artylerii, a najgorsze, że w Londynie drastycznie brakuje egzorcystów!
Alicja Dobson waha się: zamążpójście czy pielęgniarstwo? Sęk w tym, że konkurenci się nie tłoczą, a zajęcia z magii leczenia na kursie pielęgniarskim okazały się nie całkiem tym, na co miała nadzieję. Clovis LaFay chętnie służy pomocą w tym drugim problemie, a kto wie, może i w pierwszym? Chociaż czegoś się jakby boi…


Klimatyczna okładka i ciekawy opis z tyłu książki – te dwie rzeczy sprawiły, że skusiłam się na tę lekturę. Ku mojemu zaskoczeniu, opowieść Anny Lange okazała się intrygująca i wciągająca.

Gdybym miała w skrócie przedstawić atuty  tej powieści z pewnością musiałabym wspomnieć o wiktoriańskim klimacie, kryminalnym wątku napędzającym całą historię oraz o niezwykłych magicznych dodatkach, które powodują, że utwór Pani Lange nabiera wielowymiarowości.

Na szczęście nie muszę ograniczać się do jednego zdania. Na uznanie zasługuje wciągająca fabuła, która choć z pozoru wydaje się prosta, to zdecydowanie kryje w sobie wiele zawiłości i zagadek. Autorka wprowadza nas w tajemniczy i mroczny klimat, przepełniony magią z gatunku fantasy, nie brak elementów sensacyjnych a wszystko dodatkowo okraszone zostało elementami humoru, dzięki któremu czytelnik podczas lektury uśmiecha się mimowolnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut powieściowy autorki, trzeba przyznać, że jest naprawdę udany. Powieść czyta się przyjemnie a styl autorki jest dość specyficzny, dzięki czemu otrzymujemy wspomniany wcześniej klimat całości. Powieść dostarcza emocji, bawi czytelnika ale nie brak tutaj zabawy pewnymi schematami, przez co czytelnik szybko wciąga się w powieść. 


Clovis LaFay to powieść łącząca w sobie kilka gatunków literackich, przez co nie sposób ją łatwo zaszufladkować. Znajdziemy tu elementy wiktoriańskiej powieści obyczajowej, nieco z romansu, szczyptę fantasy no i trochę kryminału – jak zatem widać autorka pomieszała sporo, ale trzeba przyznać, że wyszło jej to nader dobrze. Ta powieść otrzymuje ode mnie mocne 5/6 i jeśli będzie możliwość sięgnę po kolejne utwory tej autorki. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN

2 komentarze:

  1. Ja współpracuję z tym wydawnictwem i mi się podobają te książki, które wydają i po które sięgam, ale po tą akurat podziękuję, choć uwielbiam fantasy. Raczej to książka, która co jakiś czas zmienia głównego bohatera, a mi ciężko się wówczas czyta.
    Pozdrawiam,
    http://www.sekretny-trop.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... przyznam się szczerze, że tak na pierwszy rzut oka, pewnie ominęłabym tę książkę, ale Twoja opinia przekonuje mnie, że warto zwrócić większą uwagę na ten tytuł. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!