11 gru 2015

Pieśń Susannah. Mroczna Wieża VI - Stephen King

Podczas bitwy z Wilkami Susannah Dean znika, porwana przez Mię - demona, który zawładnął jej ciałem. Przez portal czasowy trafia do Nowego Jorku roku 1999. Mia pragnie, by Susannah urodziła chłopczyka imieniem Mordred, którego przeznaczeniem jest zabić Rolanda. Wykorzystując Jaskinię Przejścia, Pere Callahan i młody Jake udają się na poszukiwanie Susan i Czarnej Trzynastki, kryształowej kuli skupiającej złe moce, która przepadła wraz z dziewczyną. W Nowym Jorku szykują się do walki na śmierć i życie, chcąc zapobiec wydarzeniom mogącym przyspieszyć zniszczenie Mrocznej Wieży. Tymczasem Roland i mąż Susannah Eddie przenoszą się do USA 1977 roku, by od niejakiego Calvina Towera odkupić niezabudowaną posesję na Manhattanie. Rośnie tam piękna czerwona róża, od której zależą losy świata. W tym prawdziwym świecie żyje młody pisarz Stephen King, autor "Miasteczka Salem" i zapomnianego, niedokończonego cyklu o Rolandzie, gdzie powołał do życia rewolwerowca i światy alternatywne. Tylko wtedy, gdy zgodzi się na kontynuowanie opowieści, możliwe będzie odnalezienie Mrocznej Wieży...


 Pieśń Susannah to przedostatni tom cyklu Mroczna Wieża. Jest to jeden z najskromniejszych pod względem objętości tomów cyklu. Tym razem akcja powoli porusza się naprzód, dopiero w samej końcówce przyspiesza. Tak jak się spodziewałam to cisza przed burzą, tom nieco wycisza czytelnika by przygotować go do decydująco momentu odnalezienia Mrocznej Wieży. W tej części autor wplótł i samego siebie, co jest nieco egoistycznym zabiegiem, ale takie jego prawo jako autora.

Najciekawszym fragmentem tej części były dla mnie rozmowy pomiędzy Susannah a Mią, demonem, który zamieszkał w jej ciele. Szczerze mówiąc nawet polubiłam nieco Mię, choć to demon, który zawłaszczył sobie cudze ciało, budzi we mnie wiele pozytywnych emocji. Ciekawie przedstawiony jest stosunek tych dwóch kobiet względem siebie.

Niestety gdy autor przeskakiwał opowieścią do Rolanda i Eddiego to byłam trochę znudzona. Już nieco ciekawszą lekturą wydawało mi się gdy autor przedstawiał wydarzenia dziejące się wokół ojca Callahana, Jake’a i Eja.

Kartki z dziennika pisarza, wydawały mi się nieco zbędne, ale jest to moje odczucie. Dla niektórych mogą wydawać się ciekawe zapiski tego, jak autorowi przychodziły pomysły na kolejne części cyklu Mrocznej Wieży.


Trzeba jednak przyznać autorowi, że doskonale wplata fikcję literacką w rzeczywiste wydarzenia. Akcja tej powieści w przeważającej części dzieje się w świecie rzeczywistym, pozostawiając świat pośredni nieco w tle. Niestety przez to brakuje trochę tego niepowtarzalnego klimatu miejsc wyjętych wprost z wyobraźni autora, który dotąd prowadził prym w cyklu. Wielu fanów będzie nieco zasmuconych poprzez brak owej magii i szczypty westernowego nastroju. Brakuje też tych dziwnych stworzeń, które dotąd wielokrotnie spotykaliśmy.

Muszę jednak przyznać, że całość czyta się dość płynnie. King to autor świadomy samego siebie i mistrz w swym fachu. Wyrazisty i bardzo charakterystyczny styl w jakim tworzy jest jego wizytówką, a także tym co wielu ceni w twórczości Kinga. Pieśń Susannah wypada nieco słabiej niż Wilki z Calla, dlatego otrzymuje 4/6, to już ostatnia prosta do zwieńczenia cyklu. Kolejna odsłona będzie już ostatnią, z jednej strony niecierpliwie czekam by wziąć już ją w swoje ręce, z drugiej natomiast czuję smutek, że koniec jest już bliski.

cykl Mroczna Wieża:

Pieśń Susannah
Mroczna Wieża

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!