1 paź 2012

"Hinduskie Zaślubiny" - Sharon Maas - recenzja



Trzy osoby, trzy kontynenty, jednak bolesna a zarazem pełna pasji i optymizmu opowieść o zakazanej miłości i rodzinnym dziedzictwie.

Indie to kraj pełen tradycji, to świat pełen kolorowych materiałów oraz kobiet o niezwykłej urodzie. Indie to także kraj, gdzie ludzie muszą radzić sobie z biedą oraz stereotypami i małżeństwami, które są od początku aranżowane, to kraj gdzie kobiety nie są równe statusem z mężczyznami. To także kraj, gdzie miliardy dzieci są sierotami, które nie potrafią czytać i pisać.


Sharon Maas w swoim utworze przedstawia historię trójki osób, dzieci - Savitri, Nata oraz Sarojini.
Savitri wychowuje się wśród służby w angielskim domu w przedwojennych Indiach. To czarująca i obdarzona niezwykłą intuicją młoda dziewczyna, która zakochuje się w synu jej brytyjskich gospodarzy. To zakazane uczucie z czasem powoli rozkwita powodując ogromne zamieszanie.
Natomiast Nataraj, w skrócie Nat, to chłopiec, który wychowywał się w sierocińcu. Jest już w takim wieku, że lada chwila trafi do domu dziecka, z którego nie będzie już dla niego nadziei na adopcję. Nikt bowiem nie chce starszych dzieci. Jednak dosłownie w ostatniej chwili zostaje zabrany przez szanowanego, acz zamkniętego w sobie doktora sahiba. Od tej pory życie chłopca zmienia swój kierunek, maluje się w nieco jaśniejszych barwach.
Trzecią postacią, która poznajemy jest Sarojini. Zapalczywa oraz buntownicza z natury dziewczyna sprzeciwia się ramom społecznym, w jakich przyszło jej dorastać. Ta prostolinijna młoda kobietka potrafi postawić na swoim. Losy tej trójki bohaterów splatają się coraz bardziej, a pytania, jakie stawiają domagają się odpowiedzi.

Hinduskie Zaślubiny to utwór, który przybliża nam nieco kulturę tego egzotycznego kraju. Mamy okazję przyjrzeć się jak żyje się tam ludziom, z jakimi wyzwaniami muszą się borykać, jak trudno jest tam przełamać stereotypowe myślenie, które ściśle określa sposób postępowania każdej kobiety i mężczyzny. Nie potrafię określić na ile te sytuacje opisane w utworze pokrywają się ze stanem faktycznym, czyli ile jest w tym prawdy a ile fikcji wymyślonej na potrzeby fabuły. Ale jeśli faktycznie tak życie wyglądało w Indiach przed wojną, to szczerze mówiąc ci ludzie mieli bardzo ciężkie życie. Szczególnie jeśli ktoś nie był wystarczająco majętny, by zapewnić sobie jako-taki status społeczny.

Język, jakim napisana jest powieść jest bardzo interesujący. Prosty a zarazem oddający klimat utworu oraz emocje z jakimi zmagają się bohaterowie. Narracja trzecioosobowa pozwala nam spojrzeć na wszystko okiem postronnego obserwatora, jednak nie przeszkadza to by poczuć specyficzną atmosferę Indii. Świat otaczający bohaterów jest bardzo ciekawie opisany. Niebywałe kolory, wszechobecne sari a także śmiech dzieci na ulicach – to wszystko dodaje autentyczności powieści. Akcja utworu nie gna do przodu, ale to nie jest utwór w jakim jest to potrzebne. Z każdym rozdziałem poznajemy kolejne losy bohaterów, ich życie jakie codziennie prowadzą. Fabuła opiera się na poznaniu losów trójki postaci, oraz na powolnym acz nieuniknionym splataniu się ich losów, choć są to osoby z pozoru z różnych środowisk.

Choć nie jest to gatunek literatury, który czytuję na co dzień postanowiłam sięgnąć po Hinduskie Zaślubiny, ze względu na ciekawą historię. Opowieść urzekła mnie, choć nie zachwyciła. Lektura pełna jest historii, które chwytają za serce. Zakazana miłość, która objawia się wielkim uczuciem dwojga osób z pozornie całkiem innych światów oczarowuje czytelnika. Postaci, które nie sposób nie polubić już od pierwszych stron. Egzotyczne tło powieści, które wyróżnia utwór na tle wielu innych. Niesamowita okładka, która zwraca uwagę zapowiadając tajemniczość oraz piękno w całej swej krasie. Oceniając wystawiam 4.5/6 gdyż historia o tych dzieciakach sprawiła, że dostrzegłam, jakie możliwości mamy my, a jakich są pozbawione ubogie dzieci nie tylko w Indiach, ale i na całym świecie, jednakże utwór nie wywarł na mnie jakiś szczególnych wrażeń. Książka jest świetną odskocznią od codzienności. Polecam każdemu, kto ma tylko czas by zanurzyć się w tej 770-stronicowej powieści.  


Za egzemplarz do recenzji dziękuję 
wydawnictwu Prószyński i S-ka oraz pani Annie

8 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, książka wydaje się bardzo interesująca. ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam i za jakiś czas już ją przeczytam. Strasznie mnie ciekawi ta pozycja i cieszę się, że przypadła Ci do gustu :]

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo interesująca recenzja, jednakże książka nie do końca wpasowuje się w moje gusta, więc lekturę odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale tomiszcze! Ja na razie muszę okiełznać swoje stosiki, a potem się zabiorę za takie tomiszcza ;) Książka z tego co widzę całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi naprawdę ciekawie i intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham takie klimaty, więc nie mogę sobie odpuścić tej powieści. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja także nie czytuję takich książek, choć filmy bollywoodzkie uwielbiam :P Może kiedyś i po Hinduskie zaręczyny sięgnę, a co ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!