Zodiac Island − samotna wyspa u wybrzeży USA, smagana wiatrem i falami wzburzonego morza. A na niej park rozrywki: dwanaście tematycznych sektorów poświęconych znakom zodiaku. Cukrowa wata, rozbawione rodziny, diabelski młyn, kolejka górska, strzelnice. I maniakalny morderca, który szczególnie upodobał sobie młode kobiety.
Mija dwadzieścia lat. Park, zamknięty po serii brutalnych morderstw, ma zostać ponownie otwarty. Wesołe miasteczko ze znakami zodiaku zmienia się w upiorny skansen słynnych zabójców i zbrodni, które wstrząsnęły światem. Manager parku zaprasza na długi weekend starannie wyselekcjonowaną grupę: ludzi mediów i tych, którzy pamiętają to miejsce sprzed dwóch dekad. Dwunastka wybrańców przybywa na wyspę, na której straszą jeszcze zardzewiałe karuzele. Ostatni prom odpływa. Nadciąga sztorm. Urywa się łączność. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. A do tego te upiorne pogłoski, że prawdziwy morderca nie został skazany, że wciąż jest na wolności…
Motyw wesołego miasteczka, jako miejsce zbrodni może i nie
należy do tych najbardziej popularnych, ale nie jest to też wielka nowość dla
fanów gatunku. Tym razem sięga po niego Jonas Winner. Cześć z Was może go znać
jako autora „Celi”, niestety ja nie miałam okazji czytać jego poprzedniego
utworu, więc „Murder park” jest moim pierwszych spotkaniem z jego twórczością.
Co mi się podobało w tej powieści? Zdecydowanie fakt, że
miałam wrażenie jakbym czytała relację z wydarzeń przedstawianą przez naocznych
świadków. To wywarło na mnie spore wrażenie i dzięki temu całą powieść
odebrałam jako bardzo realistyczną historię.
Sposób prowadzenia narracji sprawia, że czytelnik szybko
zatraca się w powieści. Kolejnym moim wrażeniem było to, że jest to wręcz
gotowy scenariusz filmowy. Nie mogłam odeprzeć od siebie uczucia, że gdzieś już
to widziałam, że pewnie słyszałam o tym w wiadomościach – wszystko przedstawione
jest w sposób tak realistyczny, że ma się wrażenie, że całość oparta jest na
prawdziwych wydarzeniach.
Moim zdaniem każdy fan dobrego thrillera będzie w pełni
usatysfakcjonowany po skończonej lekturze. Czas spędzony przy tej książce na
długo zapadnie Wam w pamięci, jako pełen trwogi i grozy kryjącej się na każdej
stronie. Nagłe zwroty akcji, nadają sporej dynamiki całej powieści. Nie sposób
przewidzieć co się wydarzy za chwilę. Autor potrafi doskonale budować napięcie,
a bohaterowie sprawiają, że całość nabiera wielowymiarowości.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Initium
Mój brat znalazł ją w tym roku pod choinką. Mam nadzieję, że pomysł okaże się trafiony ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego czytelniczo Nowego Roku :)
Ewelina z "Gry w Bibliotece"