Nic
nie zostało
rozstrzygnięte.
Niczego
nie da się
rozstrzygnąć
bez wojny.
W
ten sposób zbudowano Wszechświat.
Zakon
Chaosu wzrósł
w siłę.
Lathenia, wciąż
wściekła
z powodu śmierci
ukochanego Marduka, nie chce dłużej
czekać
i wypowiada Straży
ostatnią
bitwę.
Stawką
jest kontrola nad wszystkimi światami...
Oszalała
bogini nie cofnie się
przed niczym, by zrealizować
swój cel. Członkowie
Straży
są
w poważnych
kłopotach
– muszą
odnaleźć
zaginiony klucz, który pozwoli otworzyć
zbrojownię
w mitycznym Veridianie. Ale to nie jedyny problem. W ich szeregach
ukrywa się
zdrajca. Narastająca
niepewność
i podejrzliwość
utrudniają
Strażnikom
skuteczne działanie.
Zbliża
się
czas wypełnienia
proroctwa, czas ostatecznego starcia z Lathenią...
Kto ze Strażników
okaże
się
akolitą
Chaosu? Kto zdradzi w godzinie najwyższej
próby?
Klucz
to zwieńczenie
trylogii o Strażnikach
Veridianu. Po wielu niebezpiecznych przygodach nadszedł
czas ostatecznej bitwy o losy Wszechświata.
Bitwy, w której główną
rolę
ogrywa grupa nastolatków posiadających
szczególne dary. Czy podołają
wyzwaniu? Czy uniosą
ciężar,
który właśnie
spoczął
na ich barkach? I ostatnie pytanie, czy jest jeszcze gdzieś
w tym zamieszaniu miejsce na uczucie takie jak przyjaźń
albo miłość?
Sięgając
po Klucz,
nie spodziewałam
się
niczego więcej
i niczego mniej, niż
przy dwóch poprzednich tomach. Wielu czytelników zachwyconych serią
opowiada o jej wspaniałości
i oryginalności.
Co do oryginalności
to w pełni
się
zgadzam – autorka miała
ciekawy pomysł,
który rozwinęła
najlepiej, jak tylko potrafiła.
Niestety, czegoś
zabrakło.
Oryginalna historia to nie wszystko. Potrzebni są
jeszcze bohaterowie, którzy zachęcą
nas do poznania swych losów oraz wzbudzą
w nas ogrom emocji.
Zatem
jeśli
chodzi o bohaterów, to oczywiście
w powieści
mamy ich całą
gamę
– od tych najzwyklejszych, czyli przeciętnych
ludzi po nieśmiertelnych,
którzy nie do końca
są
sprecyzowani pod względem
gatunkowym. Każdego
z przedstawionych bohaterów poznajemy stopniowo. W każdym
kolejnym tomie dowiadujemy się
czegoś
o nich, czasem oni sami o czymś
nas informując,
innym razem z opowieści
jednego z grona ich przyjaciół.
Postacie w powieści
można
określić
jako osoby zabawne, które doświadczają
wielu niesamowitych przygód, ale nie omijają
ich rozterki i wątpliwości
dotyczące
wspomnianych misji. Bohaterów polubiłam,
ale nie wzbudzili oni we mnie głębszych
emocji. Poza tym jak na taką
ilość
bohaterów, jaką
serwuje nam Marianne, tylko dwóch czy trzech okazało
się
godnych uwagi – to niestety zbyt mało.
Kolejnych
aspektem powieści
jest motyw przenoszenia się
w czasie. Tutaj autorka bardzo interesująco
pokazała
krok po kroku, jak to się
odbywa. Szkoda tylko, że
tych podróży
było
tak mało.
W pierwszych dwóch częściach
zaledwie kilka, co przy takiej ilości
stron, jaką
mieliśmy,
to na prawdę
niewiele; w trzeciej też
nie ma tego zbyt wiele, ponieważ
autorka głównie
skupiła
się
na zbliżającej
się
wojnie między
Zakonem Chaosu a Strażnikami.
Wielka szkoda, ponieważ
po trylogię
sięgnęłam
ze względu
na podróże
w czasie, a tych było
jak na lekarstwo.
cała recenzja:
Eee... spodziewałam się, że chociaż tutaj będzie więcej podróży w czasie. To mnie teraz zmartwiłaś:P
OdpowiedzUsuńpóki co nie miałam okazji czytać pierwszej części, więc pass
OdpowiedzUsuńa recenzja bardzo ciekawa, gratuluję
Przeczytałam Straż i Mrok, więc przeczytam i Klucz, bo lubię kończyć to co zaczęłam. :)
OdpowiedzUsuńP.S. a ta weryfikacja w komentarzach u Ciebie to celowa jest? Jeśli nie, to wyłącz, bo masakrycznie zamazane są te napisy zawsze i nie chce mi przyjąć wpisu :(
Nie, niestety nie dla mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzednich części i chyba muszę sobie odpuścić ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam dwóch poprzednich części i raczej po tę serie nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńChyba nie jest dla mnie;/
Pozdrawiam gorąco!