„Bronagh” to uzupełnienie dla „Dominica”. Choć moim zdaniem
nie wnosi zbyt wiele do całości i wydarzenia w niej opisane mogłyby być
spokojnie dołączone do pierwszego tomu o braciach Slater. Ale autorka
postanowiła rozdzielić te historie i otrzymujemy tom pośredni pomiędzy głównymi
książkami cyklu.
„Bronagh” to taka nowelka, która pozwala znów na kilka chwil
– dosłownie – powrócić do bohaterów, których większość czytelniczek szybko
polubiła.
Takie książki jak ta, albo się lubi albo nie. Autorka
zachowała styl, jaki zaprezentowała nam w „Dominicu”. Otrzymujemy dokładnie
taki styl słownictwa, prowadzenia dialogów i opisów. W obu powieściach można
odnaleźć mocniejsze i niestety także słabsze momenty. Jednak dla każdego kto
szuka lektury lekkiej, pozwalającej się oderwać na chwilę od codzienności, te
słabsze momenty nie będą zbytnio przeszkadzać.
Przyznaję, że moim zdaniem autorka mogłaby nieco podnieśc
poziom jaki prezentuje w swoich powieściach. Jednak sam pomysł na fabułę i
bohaterów jest bardzo dobry. Jej postacie, to najzwyklejsi ludzie, bez
supermocy, zmagający się z problemami zarówno zwykłej szarej rzeczywistości jak
i z tymi nieco bardziej skomplikowanymi. To właśnie najbardziej podoba mi się w
tych opowieściach. Bohaterowie są prawdziwi, nie wyidealizowani, pełni wad i
zalet – jak każdy z nas.
„Bracia Slater” to seria, która wzbudzi jeszcze sporo
dyskusji. Przepełniona jest emocjami, nie brakuje w niej wulgaryzmów i
przemocy, ale czy życie każdego z nas zawsze jest takie poukładane i wzorowe?
Nie jest to romans, w którym zakochani szukają się nawzajem błądząc wśród łąk
polnych kwiatów, to romans, w którym nie brak cierni, kolców i wyboi. Lektura
zdecydowanie dla osób, którym nie przeszkadzają wulgaryzmy i agresja. Ja jestem
ciekawa losów reszty braci, więc z pewnością sięgnę po dalsze powieści.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Kobiece
Recenzję Dominica znajdziecie TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!