Thomas Jerome Newton przybywa na Ziemię. Celem jego wizyty jest zdobycie wody, której dramatyczny brak jest przyczyną wymierania życia na jego rodzimej planecie. Korzystając ze swoich nadludzkich możliwości, szybko zaczyna zdobywać fortunę niezbędną do realizacji projektu. Niestety, sprawy się komplikują. Newton coraz bardziej zwleka z wykonaniem zadania. Niezwykle realistyczna opowieść o obcym na Ziemi – realistyczna na tyle, że staje się metaforą naszego własnego egzystencjalnego smutku i samotności.
„Człowiek, który spadł na Ziemię” to książka, którą niełatwo jednoznacznie ocenić. Z jednej strony
to utwór trochę nijaki, bezbarwny, ale gdy przyjrzymy mu się bliżej dostrzegamy
przebłyski wielu barw. Choć sama powieść ma ponad pół
wieku, to sporo prawd w niej zawartych zachowało swój uniwersalny i ponadczasowy
wydźwięk. Autor zręcznie przedstawił dążenie człowieka do celu, który im bliżej
się znajduje, tym bardziej niewyraźny i rozmazany się staje. Powieść
przedstawia walkę każdego człowieka z samym sobą, z jednej strony mamy
realizację plany, z drugiej zaś chęć ukrycia się w tłumie. „Człowiek, który
spadł na Ziemię” to swoista metafora ludzkich pragnień, problemów, samotności i
smutku. Ta pełna melancholii książka nie jest napisana trudnym językiem,
aczkolwiek w obiorze nie należy do najłatwiejszych. Należy dobrze wczuć się w
jej klimat i czytać z uwagą, by dostrzec wszystkie zawiłości, jakie autor ukrył
między wersami.
Cała recenzja na:
za książkę dziękuję wydawnictwu MAG oraz Polacy nie gęsi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!