15 maj 2017

Głębia 3. Napór - Marcin Podlewski

WOJNA!

Wypaloną Galaktyką wstrząsa kosmiczny konflikt, jakiego nie widziano od tysięcy lat. Zagrożone są nie tylko systemy gwiezdne, ale i całe galaktyczne Ramiona. Wojna Naporu wchodzi w decydującą fazę. Linia frontu przesuwa się w głąb Systemów Wewnętrznych.
Na tym tle problemy załogi skokowca „Wstążka” wydają się mało istotne. Zniewoleni przez potężnego wroga sprzed wieków, są zaledwie pionkami na galaktycznej szachownicy. Ale czy na pewno?
Rozpoczyna się bowiem gra, która zadecyduje o losie całego, postapokaliptycznego Wszechświata. Kosmiczny zegar tyka. Nadchodzi północ.
Głębia NAPIERA z nową mocą – czy jesteś gotów na kolejną podróż?


Otóż to! Czy jesteś gotów ? Po raz trzeci Marcin Podlewski zafundował wielu czytelnikom niezwykła wyprawę w kosmos jakiego nie znamy.

I znów rozpoczynając lekturę nie spodziewałam się takiego wielkiego BUM! Wielu autorów sięgało już po tematy związane z odkrywaniem kosmosu, przeniesieniem tam życia człowieka a także poznawanie kolejnych cywilizacji. Wydawać by się mogło, że temat jest już wyczerpany, że już nic ciekawego wymyślić się nie da. A jednak znalazł się ktoś kto w niezwykły sposób czaruje czytelnika swoimi obrazami.

Tym razem wkraczamy w sam środek wojny międzygalaktycznej. Krew, pot i łzy leją się tu szerokim strumieniem. To jest to, co każdy fan space opery lubi najbardziej. Statki kosmiczne, nowe galaktyki i formy życia – tego też tutaj nie brakuje. Bohaterowie z krwi i kości to kolejny wielki autu tej powieści, są pełni wyrazu i charyzmy, nie brakuje im charakteru, no i przede wszystkim bardzo łatwo darzyć ich sympatią.


„Głębia 3. Napór” to świetna powieść dla każdego fana space opery na wysokim poziomie. Marcin Podlewski po raz kolejny udowadnia, że da się napisać coś wybitnego podczas, gdy wydawać by się mogło, że temat jest już wyczerpany. Fakt czasem miałam problemy podczas czytania tych wszystkich nazw i pojęć typowo technicznych, niemniej niech to nikogo nie zrazi do dalszej lektury bo reszta wynagradza wszelkie trudy. Jeśli ktoś czytał wcześniejsze części po prostu musi przeczytać i „Napór”. Jeśli ktoś chciałby zacząć przygodę z autorem to radzę zacząć od pierwszego tomu, wtedy wszystko będzie jasne i zrozumiałe. Do tej pory nie przepadałam zbytnio za taką literaturą, ale teraz wiem, że każdy utwór od Marcina Podlewskiego będzie na mojej liście must have. Polecam gorąco! 

Za lekturę dziękuję Fabryce Słów.

Recenzja Głębia. Powrót [klik]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!