Plaga brutalnych morderstw ogarnia świat. Archeolog, dr Erin
Granger, musi rozszyfrować przesłanie proroctwa przepowiedzianego w spisanej
przez Chrystusa i zaginionej przez wieki tajemniczej księdze zwanej Ewangelią
krwi. Widmo spełniającej się apokalipsy zmusza Erin do połączenia sił z
sierżantem Jordanem Stonem oraz ojcem Rhunem Korzą i odnalezienia skarbu
zaginionego przez stulecia. Ale to, czego szukają, spoczywa w rękach ich wroga,
demona o imieniu Legion, którego boją się nawet mury Watykanu.
W poszukiwaniu klucza do zbawienia Erin i jej towarzysze
przemierzą wiele krajów i epok. Będą mieli okazję przyjrzeć się zakurzonym
półkom w watykańskim ściśle tajnym archiwum, a nawet średniowiecznym
laboratoriom, w których alchemicy wieki temu dopuszczali się okropnych rzeczy.
Wskazówki do odnalezienia skarbu ukryte są w pochodzących z czasów antycznych
podziemnych kaplicach i górskich jaskiniach. Aby ochronić świat, dr Granger
będzie musiała przejść przez bramy piekła, by spotkać się z tym, który za tym wszystkim
stoi – Lucyferem.
Nikomu, kto regularnie zagląda
na mojego bloga i fb nie muszę chyba przypominać jak bardzo zakochałam się w
twórczości Pana Rollinsa. Każda kolejna książka jego autorstwa to dla mnie
mocno wyczekiwana przygoda. Dlatego z góry przepraszam, ale znów pozachwycam
się trochę nad kolejną książką tegoż autora.
Po lekturze Ewangelii Krwi i
Niewinnej Krwi [recenzja] wprost nie mogłam doczekać się kontynuacji tej
opowieści. Bardzo przypadły mi do gustu książki, które łączą w sobie fikcję
literacką z faktami popartymi znanymi powszechnie argumentami. Taka właśnie
jest Diabelska Krew, łączy w sobie domysły dwójki pisarzy z tym co jest znane –
mniej, lub bardziej.
Nie ukrywam, że powieść
skłoniła mnie do przemyśleń związanych z tym co jest prawdą nam udostępnioną, a
co rzeczywiście mogłoby być dopełnieniem tych prawd. Dla czytelnika mniej
pokładającego wiarę w Boga, ta powieść może być całkowitą nowością, a nawet
zaprzeczeniem dla tego co słyszeliśmy na katechezach a nawet lekcjach historii.
Za to właśnie uwielbiam autorów. Potrafią własną wyobraźnią nakłonić czytelnika
do tego by zwątpił w to co przecież doskonale powinien znać.
Kolejnym punktem, który
sprawia, że powieść się lubi lub nie są bohaterowie. Zarówno ci z bijącymi
sercami, jak i ci bez serc i dusz są świetnie wykreowani - pełnowymiarowi,
realni i barwni. Nie brakuje im charyzmy, a wola walki w sprawie oraz chęć
odkrycia prawdy jest ich siłą napędzającą. Popełniają błędy, to prawda, ale
któż z nas ich nie popełnia? To sprawia, że nie sposób im nie kibicować.
Diabelska krew to znakomite
zakończenie cyklu Zakonu Sangwinistów. Cykl potrafi porwać czytelnika a każda
kolejna część jest lepsza od poprzedniczki. Zarówno Rebecca jak i James
świetnie współpracują przy tym projekcie. Łącząc ze sobą wiele elementów
stworzyli alternatywną wersję historii, którą nie sposób odróżnić od prawdziwej.
Serię polecam każdemu, kto szuka niezapominanych wrażeń i hipnotyzującej
powieści. Nie brak tu pędzącej akcji, fabuła jest świetnie skonstruowana, a
bohaterowie prawdziwi. Przewidywalność? Tu jej nie znajdziecie, czytelnik
zaskakiwany jest bardzo często i to właśnie sprawia, że nie sposób oderwać się
od lektury. Polecam gorąco! 6/6 nie mogę ocenić inaczej!
Za książkę dziękuje wydawnictwu Albatros
Rollins to pewniak:) Jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakaś jego książka mnie zawiodła.
OdpowiedzUsuń